- Właściwie, to prąd nie jest mi potrzebny. Mam zmywarkę, ale wolę zmywać ręcznie, prania też nie muszę robić w pralce, a dom rozjaśniam głównie ciepłym światłem świec. Staram się oszczędzać, ale mimo wszystko płacę spore rachunki. Dużo czasu spędzam w Niemczech i proszę mi wierzyć, że tam energia jest tańsza. Może niedużo, ale tam zarobki są przecież o wiele większe - zauważa pani Beata z Zielonej Góry.
Czytaj też: Rozgrzeją nas rachunki. Przygotujmy portfele - opłaty za ogrzewanie będą wysokie
Tani prąd może do nas nie dopłynąć, rządzą nim dostawcy
- Właśnie kończy mi się umowa. Z bólem serca przedłużę ją, ale gdy tylko nadarzy się okazja, zmienię dostawcę prądu na tańszego. Problem w tym, że o tańszego dostawcę energii może być naprawdę trudno. Koszty prądu w całej Europie są do siebie zbliżone. Na rachunek, który otrzymujemy od naszego dostawcy składa się transport sieciami energetycznymi, opłata za zużycie i podatek VAT.
Jednak ceny dla odbiorców indywidualnych ciągle nie są cenami uwolnionymi. W praktyce oznacza to, że nie rządzą nimi prawa wolnego rynku. To sami dostawcy energii ustalają taryfy dla odbiorców detalicznych. Zatwierdza je prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który stara się godzić interesy dostawców i odbiorców.
Z raportu opublikowanego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta wynika jednak, że ceny w Polsce są jednymi z najdroższych w całej Unii Europejskiej. Drożej jest tylko na Węgrzech.
Nie dość, że jest drogo, to jeszcze nieuczciwie. Pierwsza tego typu kontrola wykazała, że dostawcy energii łamią istniejące przepisy, a ponadto wciąż tworzą klauzury i zapisy niezgodne z prawem.
- Konsument jest w tej relacji ogniwem zdecydowanie słabszym - powiedziała nam autorka raportu Elżbieta Kołodziej, wicedyrektor wrocławskiej delegatury UOKiK. - Skontrolowaliśmy 13 dostawców energii. Na przebadane 44 wzorce, aż 37 zawierało nieprawidłowości. W samych umowach wykryliśmy 101 uchybień.
Niektórzy przedsiębiorcy żądali od swoich klientów zabezpieczeń majątkowych, inni zmieniali cennik, nie pozostawiając prawa do zerwania umowy. Jeszcze inni wprowadzili do umowy zapisy, według których nie odpowiadają za przerwy w dostawie prądu spowodowane deszczem, mrozem, czy wiatrem. Naszym zdaniem to ewidentne łamanie prawa konsumenta.
Czytaj też: Energia odnawialna. Firmy skarżą się, że nie stać ich na stawianie wiatraków
Trudno o tańszy prąd, gdy oferty są identyczne
Uchybienia były tak poważne, że prezes UOKiK postanowił skierować je do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z tej informacji zadowolony jest Piotr Słowik**z Zielonej Góry. - W tej chwili nie mogą skontrolować tego, czy mój dostawca prądu mnie nie oszukuje. W dodatku czuję się pozbawiony możliwości wyboru, bo wszyscy mają takie same oferty - przyznaje Słowik.
- Tak jak większość społeczeństwa, nie czuję się ekspertem w tej dziedzinie i mam wrażenie, że przedsiębiorcy to wykorzystują. Kiedyś płaciło się 50 zł i był spokój, a teraz to i 100 zł nie wystarcza.
Dlatego UOKiK radzi, żeby dokładnie czytać umowy. W razie wątpliwości możemy skontaktować się z miejskim Rzecznikiem Praw Ochrony Konsumentów, lub Rzecznikiem Odbiorców Paliw i Energii.
Źródło artykułu: Nie dość, że prąd drogi to jeszcze nas kantują
WYPOWIEDZCIE SIĘ NA NASZYM FORUM: O ile w ostatnim roku wzrosły wasze rachunki za prąd? Co myślicie o dostawcach "taniego prądu"?
