Pochodzi z Książek w powiecie wąbrzeskim, jednak od 36 lat mieszka w Bydgoszczy.
Jej rodzice to Józefa (z domu Zawadzka) i Józef Szeliga. - Mama urodziła się w 1913 roku w Gontowej w województwie tarnopolskim. Do czasu, kiedy skończyła 19 lat, pomagała rodzicom prowadzić gospodarstwo. Kiedy w 1932 roku wyszła za mąż za mojego tatę, wyjechali do Francji i tam pracowała jako gospodyni domowa. Po powrocie, w 1935 roku, kupili w Gontowej ziemię i wybudowali dom. Długo nie cieszyli się szczęściem: wybuchła wojna, tata wkrótce po tym wstąpił do wojska. Mama z innymi kobietami ukrywała się w bunkrach przed żołnierzami ukraińskimi, którzy palili i grabili wsie, a ich mieszkańców mordowali. - Wtedy zginął mój starszy brat Eugeniusz i siostra Maria. Mama do dziś ma na plecach ślad od karabinu Ukraińca, który ją bił za to, że jest Polką. Po wojnie trafiła do Przemyśla, potem zamieszkała u rodziny na Śląsku. Szukała rodziny, która zaginęła na wojnie. Stał się cud: rodziców i rodzeństwo odnalazła we wsi Brudzawki w powiecie wąbrzeskim. - A tam poszukał ich mój tata. Zamieszkali w poniemieckim gospodarstwie w Książkach.
Ojciec pani wicedyrektor, pan Józef, urodził się w 1906 roku w tej samej miejscowości, z której pochodziła jego żona. Ukończył Szkołę Powszechną w Gontowej. Kiedy miał 12 lat, zmarł jego ojciec. Od tego czasu chłopak pomagał swojej mamie prowadzić gospodarstwo. W 1927 roku postanowił wyjechać do pracy we Francji. Pracował w kopalni węgla kamiennego "Harnes". - Kiedy przyjechał do rodzinnej miejscowości na urlop, poznał swoją przyszłą żonę - moją mamę. Po ślubie oboje wyjechali do Francji. Podczas wojny walczył m.in. w dywizji kościuszkowskiej i wojsku generała Berlinga. Po wojnie z żoną zamieszkali w Książkach. Tam urodziła się pani Czesława. Tata był prezesem gminnego koła ZBOWiD w Książkach, był też radnym w radzie powiatowej w Wąbrzeźnie. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski i Krzyżem Walecznych. - To on nauczył mnie, jak żyć. Nasze wieczorne rozmowy trwały do późnej nocy. Zmarł w 1983 roku.
Pani Czesława ma sporo pamiątek. Wśród nich jest książka o dziejach rodziny, które spisał kuzyn Adolf Głowacki. Są też wspomnienia. - Mama, która ma 94 lata, często opowiadała mi o czasach wojny. Teraz, gdy od 12 lat jest sparaliżowana, dziękuję jej za wszystko, co dla mnie zrobiła.