Tata znęcał się nad synem przez 4 lata. Nikt tego nie widział?
Obrońca tłumaczył, że dziecko żyjące w biedzie, z niepracującym ojcem, chciało się odegrać na tacie i zmyśliło wszystkie opisane czyny. Do tego zarówno najpierw matka (już nieżyjąca) a także konkubina mężczyzny zaprzeczały, by takie zdarzenia miały miejsce. Ponadto zarówno przedszkole, jak również Zgromadzenie Sióstr Urszulanek do których chłopiec uczęszczał, a także kurator sądowy nie stwierdzali opisanych aktów przemocy.
Sąd Okręgowy, do którego trafiła apelacja, uwierzył dziecku. Stwierdził, że chłopiec był tak silnie emocjonalnie związany z ojcem, że bronił go za wszelką cenę i nie chciał ujawnić co się dzieje w domu. Obrażenia po pobiciach tłumaczył upadkami w czasie zabawy. O tym co działo się faktycznie zaczął mówić dopiero po umieszczeniu go w rodzinie zastępczej. Początkowo wprawdzie tęsknił zanim, ale w miarę upływu czasu i rosnącego poczucia bezpieczeństwa, zaczął opowiadać co działo się faktycznie... Zeznania matki i konkubiny ocenił jako niewiarygodne, bo były na tyle związane emocjonalnie z mężczyzną, ze chciały go za wszelką cenę bronić.
Dzieci chronią swoich rodziców, nawet najgorszych. Ukrywają ich przemoc. Opiekunowie w świetlicach środowiskowych patrzą na posiniaczone maluchy i slyszą: przewróciłem się... Bo od najgorszego domu gorszy jest „bidul”.