Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatuaże- sztuka czy szpecenie ciała?

roman laudański [email protected]
Jarosław Pruss
Co trzydziesty Polak zrobił sobie tatuaż. Dla młodych to sposób na życie. Na dodatek - uzależniający sposób.

Niedawno na bydgoskiej starówce swoje tatuaże prezentował argentyński pięściarz Gonzalo Omar Basile. Miał je też jego rywal - Artur Szpilka. A jak często latem - na ulicach i na plażach widzimy wytatuowanych ludzi. Po co dziś się tatuujemy? Jak reagujemy na tych, którzy zrobili sobie tatuaże?
- Nie wstydzę się swoich tatuaży, ale w pewnych sytuacjach nie mogę sobie pozwolić, na ich odkrycie. Klienci biur nieruchomości są wystarczająco krytyczni - opowiada Monika. Przyznaje, że podczas szukania pracy częściej akceptowane są tatuaże u mężczyzn niż u kobiet.

Przeczytaj także:Latem odsłaniamy tatuaże [zdjęcia]

Monika Musiał, to nie tylko była dziennikarka, obecnie agent nieruchomości, nauczyciel jogi, ale wcześniej sportowiec - trenowała kobiecy boks (w kadrze Polski), karate shotokan, kick-boxing i krav-magę. Wróciła z Mistrzostw Polski z medalem. Twarz, jak to po zwodach, poobijana, w barwach tęczy. Lato, upał. Jechała autobusem na trening. "Wydziarane" ręce widoczne, twarz - jak wyżej. Stojąca obok kobieta najpierw obejrzała jej tatuaże, później zlustrowała sińce i powiedziała: Dziewczyno! Jak możesz mu pozwalać, żeby tak cię bił! Ja bym go zostawiła!

Pierwszy tatuaż (jednorożec - na prawym ramieniu) Monika zrobiła krótko po osiemnastych urodzinach. Jednorożec to symbol niewinności, siły, mądrości i nieśmiertelności. Na studniówce pojawiła się w sukni z odkrytymi ramionami. Z tatuażem na wierzchu.

- Mówi się, że robienie tatuaży wciąga - w moim przypadku to się sprawdziło - przyznaje Monika.
Później zrobiła dużego tygrysa i skorpiona - znak zodiaku mamy, z którą zawsze była mocno związana. Dalej osobisty napis gotyckimi literami, ważkę i bluszcz wokół skorpiona.

Przeczytaj także:Tatuaże coraz popularniejsze

Będą następne. Ale nie na nogach, ponieważ podczas golenia nóg mogłaby podrażnić skórę lub uszkodzić tatuaż.

Na ślub do kościoła zdecydowała się włożyć bolerko, które przykryło tatuaże na rękach. - Nie chciałam rozpraszać gości i księdza - uśmiecha się.

Większość ludzi skupia uwagę na tatuażach. Kiedy Monika idzie do lekarza, ciągle musi przypominać, co jej dolega, ponieważ każdy doktor interesuje się najpierw jej tatuażami. - Każda wizyta bardzo się przedłuża, bo dopiero na końcu pytają, co mi właściwie dolega?

Czasem, kiedy na zewnątrz jest wielki upał, a ona musi spotkać się z klientem w sprawie sprzedaży nieruchomości, irytuje się, że zrobiła tatuaże na przedramionach, bo nie może ubrać koszulki z krótkim rękawem. - Nie wiem, jak zareagowałby na widok tatuaży klient - mówi. Choć po telewizyjnej audycji, w której opowiadała o jodze ubrana w koszulkę na ramiączkach, odebrała kilka pozytywnych telefonów.

- Dobrze zrobiony tatuaż może być ozdobą - zapewnia.

Przyznaje, że jest również wegetarianką. Czasami zastanawia się, co trudniej wytłumaczyć ludziom: robienie tatuaży czy unikanie mięsa i ryb?

Bogdan Dondajewski, dziennikarz działu miejskiego "Gazety Pomorskiej" zrobił sobie tatuaż w wieku 17 lat.- Okłamałem tatuażystę,na szczęście nie chciał ode mnie dowodu osobistego - wspomina po latach. - Zapłaciłem wtedy za tatuaż równowartość dobrych butów do koszykówki.

Bogdan długo dojrzewał do zrobienia sobie tatuażu z uwagi na - przewidywalną reakcję rodziców (ojciec - adwokat, mama - nauczycielka). O tatuażu pomyślał na początku liceum.

- Uznałem, że tatuażem nawiążę do mojej pasji - fantastyki - opowiada. - Koniec szkoły podstawowej i w liceum graliśmy z kolegami w gry fabularne (RPG), czytaliśmy mnóstwo książek.
Tak zrodził się "Czarodziej".

- Znalazłem, mam nadzieję, unikatowy wzór. Może to bardziej czarodziej boiskowy, trochę fantastyczny, mój, ale poważny pan z wielką brodą i laską.

Oficjalnie rodzice dowiedzieli się o tatuażu dopiero na studiach. Przez całe liceum bardzo się pilnowałem, żeby go przy nich nie pokazać. Pękłem podczas studiów przy kopaniu ogródka. Upał był niemiłosierny, no to zdjąłem koszulę i... Rodzice skomentowali to krótko, a dosadnie.

- Podejrzewam, że wiedzieli już wcześniej, ale nic nie mówili - mówi Bogdan. - Nie żałuję. Na pewno go znowu odświeżę.

- Jeśli w przyszłości moje dzieci chciałyby zrobić sobie tatuaż, to pozwolę, ale z umiarem, a nie jak ten bokser... Już dziś tatuaże nie kojarzą się źle. Nie chwalę się nim. W korporacjach chodzi się w długich rękawach. Chciałby zrobić sobie następny. Pytanie: jaki? Na razie nie wie.

Bartłomiej Michałek, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego, pół życia spędził na boisku do koszykówki. Z plakatów na ścianach pokoju patrzyli na niego wytatuowani koszykarze amerykańscy. "Dziary" na ich łydkach, ramionach i bicepsach inspirowały wielu polskich koszykarzy. - Kiedy zobaczyłem, jak koledze paprze się miejsce tatuażu i tę krew - podziękowałem - przyznaje. - Jedyną - "naturalną" bliznę na plecach zrobił mi chirurg. I wystarczy.

A co do urzędników - to nawet jeśli któraś z pań czy któryś z panów ma tatuaż, to jest on dyskretny - nie rzuca się w oczy. Raz zaskoczył go jeden z gości, kiedy spod koszuli z krótkim rękawem "wysunęły" się wytatuowane imiona dzieci.

- Nie przeszkadzają mi artystyczne tatuaże, każdy jest właścicielem własnego ciała - mówi.

Historia tatuażu Tomasza Froehlke, dziennikarza działu sportowego "Gazety Pomorskiej" związana jest prawdopodobnie z pierwszym studiem tatuażu otwartym na osiedlu Leśnym w pierwszej połowie lat 90. w Bydgoszczy.

Młodzieńcze lata, dobra, rockowa muzyka słuchana razem z kolegami. Długowłosi rockmeni mieli dużo tatuaży.

- Zawsze chciałem mieć wytatuowaną delikatną różę - symbol ostrego rocka i melodyjnych utworów. Róża, choć fajna i piękna, ma oczywiście kolce.

- Wtedy sprzęt był niedoskonały: farby, igły, ale kwiat róży powstał na przedramieniu - a pod nią na szarfie napis "Carpe diem" (Chwytaj dzień). - Czyli spełniaj swoje marzenia i chociaż wychodziłem już z tego młodzieńczego wieku, to przesłanie zostało ze mną - opowiada Tomasz.

Ale tatuaż wciąga. Po pewnym czasie obudował ją trybalami (ciemne linie). - Tatuaż uzależnia - chciałbym mieć zrobioną całą rękę. Nie mam na to czasu - mówi. - Potrafiłem siedzieć na fotelu osiem godzin. Następny obraz to wędrowny skrzat oparty o skałę. W tle zachodzące słońce i chmurki. - Beztroski wędrowiec, który mi się bardzo spodobał - wyjaśnia Tomek. - Zrealizowałem marzenie, choć na początku ukrywałem tatuaże przed rodzicami (mama była zła, ojciec zaakceptowałby jedną różę, ale nie nic więcej). Następny był tatuaż "Youth Gone Wild" - tytuł przeboju kapeli "Skid Row" o młodości, która upłynęła na szaleństwach. - Wokalista Sebastian Bach - był moim idolem i ten tytuł miał wytatuowany na przedramieniu. Moja młodość nie była aż tak szalona (jakieś ucieczki z lekcji czy papierosy palone za garażami) - opowiada. - Nie byłem w żadnej subkulturze, ale zawsze towarzyszyła mi muzyka.

Kiedy pierwszy raz wyruszył z przyjaciółmi w podróż po Europie, dotarli na hiszpańską plażę. - Do tamtego momentu najdalej byłem w NRD. Plaża w Costa Brava, piękne słońce, idziemy na spacer i nagle słyszę znajomy dźwięk maszynki do tatuażu. Studio na plaży! Zapłaciłem za skorpiona jak za zboże.

Marian (imię zmienione), gitarzysta preferujący cięższe brzmienia, ostatnio trafił do korporacyjnych "białych kołnierzyków".

- Pierwszy tatuaż zrobiłem w intymnym miejscu dla ukochanej osoby. To była forma prezentu. Rodzaj motywu roślinnego. Gdzie - nie powiem - zastrzega. - Drugi, większy mam na ręce. Zacząłem go robić w ubiegłym roku wiosną. Wyjechałem do Anglii, po powrocie dokończyłem. Od łokcia do karku mam tzw. biomechanikę. Znajomy tatuażysta szukał modela, któremu zrobi tatuaż do katalogu. Skorzystałem z okazji.

W pracy tatuażem się nie chwali, pod koszulą i marynarką go nie widać. - Nie zrobię sobie nigdy tatuażu w widocznym miejscu, choć zmienia się społeczny odbiór wytatuowanych ludzi - opowiada. - Zaobserwowałem to np. w Anglii, gdzie wytatuowani ludzie pełnili również funkcje kierownicze i nikomu to nie przeszkadzało.W Polsce pokutowało przekonanie, że robili je sobie tylko przestępcy. To odchodzi do lamusa.

Dla części znajomych Mariana tatuaże są sztuką wizualną, dla innych - sposobem na udokumentowanie własnego życia lub zabawą motywami i kolorami.

Alicja z Grudziądza (pracuje w Poznaniu) zachwycała się tatuażami od połowy szkoły podstawowej. Do dziś wytatuowała sobie ramiona, prawą łydkę i brzuch. Ledwo odebrała dowód, jeszcze przed maturą - zrobiła pierwszą "dziarę".

- Przyjaciel koleżanki robił tatuaże metodą chałupniczą. Na lewym ramieniu powstał trybal - opowiada. - Podczas przymierzania sukienki na studniówkę - wydało się - mama była zdegustowana. Ojciec zauważył dziewczynę z tatuażem na filmie z balu. - To twoja córka - pokiwała głową mama.
Drugi tatuaż Alicji - na prawym ramieniu to napis arabski z ulubionej książki. Trzeci - zainspirowany literaturą staropolską (danse macabre - taniec śmierci) to dwa tańczące szkieleciki - nad prawą kostką. Alicja ma już siedem tatuaży. Umówiła się na zrobienie ósmego (dwa puzzle na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka).

Nie wytatuuje sobie karku i przedramion. - Ze względu na pracę - mówi. Pracuje jako logopeda w szkole i wychowawca w internacie.

- Pracodawca nie zwrócił szczególnej uwagi na tatuaże. Dopóki nie przesadzę - będą one do zaakceptowania. Pewnie gdybym zrobiła sobie motyw zaczynający się poniżej ucha i biegnący w stronę karku - byłby problem.

Poza tatuażami ma jeszcze osiemnaście kolczyków (m.in. w uszach, w brwi, w nosie, języku, pod dolną wargą, na karku) i dredy.

- Kiedy zostałam przyjęta do pracy w szkole, pokój nauczycielski zastanawiał się, jakim cudem dyrektor mnie zatrudnił - wspomina. - Sąsiadki z bloku mówią mi: pani taka miła, a wygląda jak morderca czy inny narkoman. A sąsiadka z dołu uwielbia moje dredy i gdybym je ścięła - byłaby niepocieszona. Jeśli chodzi o facetów, to żadnemu nigdy nie przeszkadzał mój wygląd.

Maciej Myga, muzyk, dziennikarz działu miejskiego "Gazety Pomorskiej". - Tatuażem - uśmiechniętą "buźką" na przedramieniu - uczciłem urodziny dziecka, które pokazując na tatuaż mówiło "mama". Kiedyś nosiłem "irokeza" i lała mnie za to policja, a dziś każdy może paradować z takimi włosami i pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje. Dla mnie tatuaż jest ingerencją we własne ciało, to musi być coś więcej niż ozdoba. Może zrobię następne, kiedy urodzą się kolejne dzieci?

Monika Musiał niedawno uśmiała się z żartu krążącego w internecie: na pomarszczonej skórze bardzo starej kobiety wytatuowany napis "Forever 18". - Tatuaże są bardzo, bardzo moje. Nawet jak będę miała 80 lat i pomarszczoną skórę, to nic się nie zmieni - zapewnia. - Zawsze będę młoda duchem!

Wy też macie jakiś tatuaż? Pokażcie nam go. Wysyłajcie zdjęcia na [email protected]

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska