Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telegrafiści i przestępcy

Rozmawiał Roman Laudański
Roman Laudański
Rozmowa z posłem JAROSŁAWEM KACZYŃSKIM, liderem Prawa i Sprawiedliwości

     - Dwa lata temu zapytałem pana: jakie "haki" mają bracia Kaczyńscy na inne partie? Usłyszałem: "Nie mamy żadnych. Widzę rzeczywistość. Znam się na teorii państwa. Różne rzeczy o ludziach mogę opowiedzieć w formie anegdoty, ale naraziłoby mnie to na kolejne procesy". Teraz nazywa pan SLD "organizacją przestępczą? Skąd ta wiedza, z anegdot?
     
- Moją wiedzę opieram na tym samym. Wtedy obowiązywała zasada, że takich informacji nie używa się w życiu publicznym. Teraz prokurator Napierski stwierdził, że wiedza Anatola Lawiny, byłego urzędnika NIK, jest nieoficjalna. Mimo to została potraktowana tak poważnie, że postanowiono złożyć wniosek o powołanie komisji śledczej. Potem ten wniosek zmodyfikowano: ma chodzić już nie o FOZZ, a o Telegraf. Ta modyfikacja świadczy o tym, że zdrowy rozsądek najwyraźniej wrócił i SLD nie chce badać sama siebie i swojego zaplecza. Moja reakcja na te plany odnosiła się do tej wiedzy nieoficjalnej, którą posiadłem w ciągu ostatnich 14 lat. Skoro jedna wiedza nieoficjalna jest badana, trzeba zbadać i drugą. Nie chcę tego tematu rozwijać, gdyż wydaje się, że nasza propozycja zaczekania z wyjaśnieniem argumentów, do referendum, została przyjęta. Złożymy więc nasze wnioski i jeśli Sojusz się uspokoi, to zaczekamy do 8 czerwca. Chodzi o powołanie komisji ds. FOZZ, a także ds. finansowania partii politycznych w pierwszej połowie lat 90.
     - Wniosek PiS-u o pięć komisji śledczych był rewanżem za wystąpienia Grzegorza Gruszki z SLD i jego sugestie, że z pieniędzy FOZZ finansowano PC?
     
- Pan Gruszka będzie miał za to proces i to można potraktować jako rewanż, a raczej przywrócenie prawdy w życiu publicznym. Koledzy trochę przesadzili z pięcioma komisjami. Będziemy wnioskować co najmniej o dwie: musi być zbadana sprawa.
     - Poseł Gruszka powiedział "Gazecie Pomorskiej": "Mam przed sobą dokumenty, m.in. listę pierwszej rady nadzorczej Telegrafu. Są na niej bracia Kaczyńscy i skazany już Maciej Zalewski, wszyscy z PC. Poza tym mam inne interesujące materiały. 28 września 1990 roku kapitał założycielski tej spółki wynosił 250 mln starych złotych. Kilka miesięcy później - 36 mld zł - to ponad 140 razy więcej! Po prostu do prywatnej spółki pompowano państwowy kapitał!"
     
- Przypominam panu, że ci którzy kupowali akcje, stawali się właścicielami Spółki. Maciej Zalewski został raz uniewinniony, a raz niesprawiedliwie skazany i trzeba jeszcze poczekać na ostateczny wyrok. Przede wszystkim jednak oskarżono go przecież nie o założenie i prowadzenie Telegrafu, a o całkiem inne sprawy. Telegraf był już kiedyś przedmiotem bardzo ostrej kampanii prasowej. Wielką aferą nazwał go sam Lech Wałęsa, a jednak prokuratura musiała uznać, że nie było przestępstwa. Wreszcie, co może najważniejsze dla oceny dzisiejszego odgrzewania tego bardzo starego kotleta, udział mego brata w Telegrafie był dokładnie równy zeru. Nie wiedział, że jest członkiem rady nadzorczej i był zdumiony, gdy poproszono go, po nominacji na ministra stanu ds. bezpieczeństwa, by wycofał się z niej. Mój zaś udział był incydentalny. Inicjatorem przedsięwzięcia był Maciej Zalewski. Chciał założyć spółkę medialną, wydawać tygodnik, później doszły plany telewizyjne. Zwrócił się do mnie na jesieni 90 roku o przystąpienie do spółki. Uznałem, że myśl jest dobra i przystąpiłem. Kilka miesięcy później, na początku stycznia 91 r., Zalewski zwrócił się do mnie o oddanie udziałów, gdyż zostałem ministrem stanu i nie powinienem być zaangażowany w działalność gospodarczą. Uznałem, że ma rację i oddałem udziały. Ani przedtem, ani po tym, niczego dla spółki nie załatwiałem. Nie odnosiłem też z udziału w niej jakichkolwiek korzyści. Wszystko organizował Zalewski, który nie był wtedy ani parlamentarzystą, ani urzędnikiem państwowym. Gdy został sekretarzem stanu, przestał być szefem spółki i oddał udziały. Telegraf został zniszczony kampanią medialną. Gdyby nie to, mógł przynieść wielkie zyski przedsiębiorstwom, które objęłyby akcje, szczególnie w wypadku utworzenia telewizji, ale także duży kolorowy tygodnik stwarzał perspektywy bardzo dobrego interesu. Osobiście sądziłem, że twórca Telegrafu będzie szukał pieniędzy wśród ówczesnych wielkich biznesmenów, którzy potężnie wspierali Wałęsę, a trochę także PC. Wydaje mi się, że jeśli było inaczej, to dlatego, że z inicjatywą wyszli szefowie wielkich przedsiębiorstw państwowych. Dlaczego właśnie, owi ludzie, wedle często wyrażanych wtedy opinii związani z PRL-owskimi służbami, chcieli poprzeć Telegraf? Sądzę, że mieli powody. Zresztą o składzie udziałowców dowiedziałem się po części, gdy wybuchła afera.
     - Mógłby pan wymienić nazwiska tych prywatnych biznesmenów?
     
- Nie. Powiem tylko, że była to czołówka i wtedy, i w dużej części dziś.
     - Nie zarobił pan na sprzedaży udziałów?
     
- Ani złamanego grosza.
     - A państwowi udziałowcy zarobili?
     
- Nie zarobili, a mogliby, gdyby nie było kampanii prasowej przeciwko Telegrafowi. Gdyby udało się przedsięwzięcie telewizyjne, to Telegraf mógłby być Polsatem. Polsat nie był większą spółką od Telegrafu, a dostał koncesję i zarobił dużo pieniędzy. Pieniądze dla Telegrafu przekazywały np. centrale handlu zagranicznego. Przecież to byli panowie ze "służb", doskonale usytuowani w tamtej rzeczywistości.
     - Panowie ze "służb" dawali pieniądze Telegrafowi?
     
- Według powszechnego przekonania te firmy wykorzystywane były przez służby specjalne.
     - I Telegraf, mając takie przekonanie, brał od nich pieniądze?
     
-Telegraf nie miał przekonań, tylko szukał pieniędzy. Gdyby powstał tygodnik czy telewizja to pewnie stworzono by jakieś gwarancje dla ich niezależności. Ale to są pytania dla Macieja Zalewskiego.
     - SLD najpierw domagał się powołania komisji śledczej ds. FOZZ. Później ograniczył się do Telegrafu. Dlaczego?
     
- Już mówiłem, zwyciężył zdrowy rozsądek. Nie chcieli badać sami siebie. Co do Telegrafu to sam pan cytował posła Gruszkę: 36 mld w Telegrafie, Zalewski już skazany, to dobra propaganda.
     - Czuje się pan skreślony przez Leszka Millera z listy poważnych posłów?
     
- Jeżeli jest taka lista układana przez Leszka Millera, to nigdy na niej nie byłem. A z innych list pan Miller nie ma prawa mnie skreślać. Może raczej zastanowić się nad sobą, bo już nawet zachodnia prasa zauważyła, że jego wyniki należy wpisać do księgi Guinnessa. Niech sam siebie zapyta, czy aby na pewno jest zdolny do rządzenia krajem.
     - Nie przepada pan za Millerem?
     
- Grubo przed wyborami mówiłem, że to będą bardzo złe rządy, dużo gorsze od tych z lat 1993-97. Na początku tej kadencji mówiłem, że będzie źle lub bardzo źle i byłem za to atakowany. Można powiedzieć, że się omyliłem: SLD rządzi fatalnie. Dużo gorzej niż bardzo źle. I to nie wynika z przypadku. Ze względu na swoje biografie i powiązania oni nie są w stanie rządzić Polską.
     - Co powinien zrobić premier?
     
- Podać się do dymisji, ale nie sądzę, by traktował mnie w tej sprawie jako zaufanego doradcę.
     - A co - w takim razie - powinien zrobić prezydent Kwaśniewski?
     
- Powinien złamać swoją zasadę unikania narażania się. Wiem, że to się społeczeństwu podoba - spokój przede wszystkim. Czasem spokój nie jest najważniejszy. Prezydent powinien skorzystać ze swoich możliwości i przedstawić sejmowi orędzie domagające się ustąpienia tego rządu. Prezydent mógłby zmusić ten rząd do dymisji, ale pewnie tym naraziłby się na kolejne takie pismo jak to, które Leszek Miller ujawnił przy okazji afery Rywina. Tego się inaczej nie da wyjaśnić. Dziś obowiązkiem prezydenta jest podjęcie takiej inicjatywy. Sam bym bronił prezydenta, gdyby premier Miller znowu coś chciał ujawnić.
     - Pan broniłby prezydenta, który wywodzi się z tej "grupy przestępczej "?!
     
- Prezydent wywodzi się z tej grupy, ale ma duże społeczne zaufanie, a w polskiej historii jest tak, że ludzie się zmieniają.
     - Aleksandra Kwaśniewskiego ocenia pan pozytywnie?
     
- Nie, nie oceniam pozytywnie, ale na arenie międzynarodowej zrobił dużo dobrego. Teraz stoi przed mało ryzykowną próbą, bo przecież na kolejną kadencję nie będzie już wybierany. Ten rząd musi odejść. Nawet w ramach SLD można sobie wyobrazić lepszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska