Wyrwane drzwi, w środku śmieci, przebite opony, obraz nędzy i rozpaczy. Wrak starego opla to "plac zabaw" młodzieży z ul. Pułaskiego i okolic.
- Chuligani cuda tam wyrabiają! Diabli wiedzą czy ten złom nie wybuchnie! - obawia się mężczyzna mieszkający w kamienicy najbliżej resztek opla.
- Widziałem jak chłopaki bawili się w "Pudzianów" i auto przenosili na środek jezdni - dodaje Andrzej, często chodzący ulicą Pułaskiego.
Przeczytaj także: Mostek w coraz gorszym stanie. Remont nie rusza. Ktoś w końcu wpadnie do kanału...
Właściciel opla nie żyje już od kilku lat. Rodzina nie przyjęła jednak spadku, bo oprócz auta były nim m.in. kredyty. I w ten sposób opel został na jezdni. Od kilku miesięcy postępuje jego dewastacja.
- Zgadzam się z mieszkańcami, że ten samochód stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa - przyznaje Jan Przeczewski, komendant straży miejskiej. - W ostatnim czasie trzykrotnie występowaliśmy do wdowy po właścicielu auta, aby zajęła się wrakiem. Ona jednak nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Czy to oznacza, że strażnicy są bezradni i wrak nadal będzie straszył przechodniów? - Nie - zapewnia komendant Przeczewski. - W poniedziałek Zarząd Dróg Miejskich wyłoni firmę, która będzie holowała samochody z ulic miasta. Wrak z ul. Pułaskiego jest pierwszy w kolejce. Mam nadzieję, że zniknie w ciągu kilku dni.
Do wywiezienia z ulic w różnych częściach Grudziądza czeka łącznie 10 pojazdów wytypowanych przez strażników.
Czytaj e-wydanie »