Na drugie urodziny TT redakcja przygotowuje specjalne wydanie. O tym, co się w nim znajdzie i w jaki sposób powstaje pismo, które rozchodzi się w 30 tysiącach egzemplarzy, z wydawcą Teraz Toruń - Kamilem Sakałusem rozmawia Łukasz Drygalski.
- Były nerwy we wrześniu 2006 roku, gdy przygotowywaliście pierwszy numer tygodnika?
- Było ciężko, pracowaliśmy po 16 godzin dziennie. Przyjeżdżały do redakcji kartony z pizzą, parzyliśmy hektolitry kawy, było bardzo nerwowo, ale się udało. Pracowaliśmy przez kilka miesięcy nad kształtem Teraz Toruń, aby oddać w ręce czytelników dobrą gazetę, jakiej do tej pory nie było na toruńskim rynku medialnym. To było wyjątkowe wydanie, zupełnie bez reklam, co się nie zdarza w dzisiejszych czasach. Chcieliśmy pokazać że i tak można robić dobre dziennikarstwo.
- Teraz Toruń tuż po starcie sporo namieszał w toruńskich mediach.
- To była rewolucja. Udało nam się przesunąć wyniki czytelnictwa. Zdetronizowaliśmy dziennik Nowości z pozycji lidera czytelnictwa i przychodów reklamowych w Toruniu. W tej chwili przewodzimy stawce.
- Tygodnik TT chce być opiniotwórczym medium, chce zmieniać toruńską rzeczywistość. Czy to się udaje?
- Podejmujemy interwencje zgłoszone przez czytelników, staramy się wywierać wpływ na urzędników. Pokazujemy jednak Toruń jako miasto lepsze niż w rzeczywistości jest. Nie chodzi o tworzenie jakiejś idylli, ale o pokazanie, w którą stronę Toruń powinien zmierzać, jakim miastem może się stać, aby sprostać oczekiwaniom mieszkańców.
- Mocną stroną Teraz Toruń jest pokazywanie ciekawych form spędzania czasu w Toruniu. Poświęcacie temu w każdym numerze trzy strony. Aż tyle się dzieje w mieście?
- Tak, moglibyśmy nawet podwoić liczbę zapowiedzi wydarzeń na weekend, ale robimy selekcję. Stawiamy na imprezy, które cieszą się dużym zainteresowaniem. Koncerty muzyki barokowej? Niekoniecznie. Wolimy zająć się np. meczem żużlowym, na którym pojawi się 15 tysięcy osób.
- Sporo miejsca poświęcacie też wszelkim formom aktywności torunian.
- Bo na to warto stawiać. Nie tylko na duże sukcesy, jak ostatnio medal olimpijski Łukasza Pawłowskiego, ale również ludzi z naszych dzielnic czy podwórek, którzy robią wiele ciekawych rzeczy, o których warto pisać. Naprawdę jesteśmy interesującymi ludźmi.
- Jak Tygodnik odbierają najważniejsze osoby w mieście, chociażby prezydent?
- Rozmawiałem z Michałem Zaleskim na ten temat. Prezydent uważa, że zbyt dużo krytykujemy. Moja opinia jest inna. Wytykamy błędy, pokazujemy możliwości, ale potrafimy też pochwalić urzędników za niektóre decyzje. Patrzymy włodarzom na ręce, ale wspieramy ich też np. w walce o drugi most dla Torunia.
- Na drugie urodziny redakcja przygotowała niespodziankę. Czwartkowe wydanie ma być inne niż wszystkie dotychczasowe.
- Tak, robimy małą retrospektywę, chcemy pokazać co wydarzyło się w Toruniu przez ostatnie dwa lata. A wydarzyło się naprawdę sporo dobrego. Bawimy się też w małe science-fiction. Pokażemy jak Toruń mógłby wyglądać za dwa lata, gdyby udało się zbudować drugi most. Pokażemy nowy stadion żużlowy, halę widowiskowo- sportową i koncertową. Pokażemy też co by było, gdyby w okolicy Starówki powstały podziemne parkingi, na które tak czekamy.
- Czego życzyć redakcji na drugie urodziny?
- Na pewno większego nakładu. Mamy nakład 30 tysięcy, to jest nakład i tak większy niż wszystkie toruńskie tytuły razem wzięte. Mamy jednak jeszcze większe ambicje, chcemy docierać do jeszcze większego grona mieszkańców. Zdajemy sobie sprawę, że na razie tylko około 14 proc. torunian może dostać naszą gazetę. Chcemy ten wynik co najmniej podwoić.
- Tego życzę i dziękuję za rozmowę.