Rozmowa z
Krzysztofem Czarczyńskim
dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 4 w Solcu Kujawskim
- W "czwórce" przepracował Pan ostatnie 15 lat jako dyrektor. Najpierw był Pan jednak nauczycielem.
- Tak. Uczyłem plastyki, techniki, a później jeszcze prowadziłem zajęcia z informatyki. W sumie pracowałem tu 37 lat.
- Pamięta Pan, jak szkoła wyglądała na początku?
- Oczywiście. Jak setki innych w kraju, była betonowym, smutnym budynkiem. Rozweselały ją głosy uczniów. Wtedy w szkole przy ulicy Słowackiego 4 uczyło się około tysiąca dzieci. Teraz jest ich o prawie 300 mniej.
- Przez te wszystkie lata placówka się zmieniła.
- I to bardzo. Najwięcej zmian zaszło w ciągu ostatnich dwóch lat. Placówka, która na karku ma już 40 lat, doczekała się generalnego remontu, nabrała kolorów. Zmiany dotyczą nie tylko budynku, ale też uczniów. Jedni kończyli szkołę, drudzy dopiero przekraczali po raz pierwszy jej próg. Powstały klasy autorskie.
- 1 września na fotelu dyrektora zasiądzie Pana zastępca. Będzie Pan powracał do szkoły?
- Ta szkoła jest częścią mojego życia, więc nie będzie łatwo o niej zapomnieć. Nie mieszkam daleko, więc będę odwiedzał uczniów i nauczycieli choćby po sąsiedzku.
- Czy teraz, gdy uczniowie mają wolne, Pan też ma wakacje?
- Jeszcze nie, ale z utęsknieniem na nie czekam, bo 2 lata temu i w zeszłym roku był w placówce remont i wakacji nie miałem wcale. Za chwilę zacznę wakacje, a od nowego roku szkolnego idę na emeryturę. Siedzieć bezczynnie jednak nie będę.
Rozmawiała
