Zobacz wideo: Zimowe atrakcje Bydgoszczy w sezonie 2021/2022
Na początku grudnia pisaliśmy o dantejskich scenach, jakich świadkami byli pacjenci chcący wejść do wojskowej polikliniki w Bydgoszczy. Oczekiwanie na zimnie, zła organizacja wejścia, konieczność spisywania się w kontenerach przed wejściem - zarzutów było sporo.
- Przyjechałem niedługo przed planowaną wizytą, gdy zobaczyłem co się dzieje pod wejściem wiedziałem już, że raczej nie zdążę. Okazało się, że nie można wejść do polikliniki tak jak wcześniej, teraz wystawiono na zewnątrz kontenery, w których trzeba wypełniać ankietę covidową. Szło to bardzo opornie, przed kontenerami powstała ogromna kolejka. Ludzie byli zirytowani, bo raz że było bardzo zimno, dwa - że mieli umówione wizyty, na które mogli się spóźnić. Nikt nie wziął pod uwagę długiego czekania przed wejściem - alarmował nasz Czytelnik.
To Cię może też zainteresować
Szefostwo szpitala najpierw odesłało nas po wyjaśnienia do Centrum Operacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej, ale później przesłało obszerne wyjaśnienia. Z korespondencji wyłania się widok totalnie nieodpowiedzialnych pacjentów, którzy nie dbają o zdrowie nie tylko swoje, ale także innych chorych jak i kadry medycznej. Jak twierdzi szefostwo polikliniki - dłużej ze zmianą organizacji przyjęć czekać nie można było, groziło to paraliżem szpitala. Co takiego działo się w poliklinice, że dyrekcja musiała działać?
- Do końca listopada dochodziło wielokrotnie każdego dnia do sytuacji, iż pacjenci objęci kwarantanną, a nawet izolacją (czyli ze stwierdzonym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2) zgłaszali się do gabinetów specjalistycznych na umówione wcześniej konsultacje bez informowania o nałożonych ograniczeniach. Wspólne oczekiwanie (często wielogodzinne ze względu na zbyt wczesne stawianie się przed wyznaczoną godziną) w poczekalni z innymi ubezpieczonymi stwarzało zagrożenie transmisji zakażenia na inne chore, często niezaszczepione osoby. Jednocześnie wiele osób nie przestrzega obowiązku zasłaniania ust i nosa maseczkami ochronnymi, na co personel medyczny niestety nie ma wpływu (pomimo zwracanej uwagi) - podkreśla w piśmie do redakcji płk dr n. med Robert Włodarski, zastępca komendanta szpitala klinicznego.
Dyrektor podkreśla, że decyzje o zmianie organizacji przyjęć podjęto dla zabezpieczenia interesów wszystkich chorych oraz personelu medycznego.
- Stąd decyzja o dokonywaniu weryfikacji uprawnień pacjenta wraz z ewentualnymi ograniczeniami (kwarantanna, izolacja) przed wejściem do budynku Polikliniki w umieszczonych tam kontenerach. Pomieszczenia owe są ogrzewane, wyposażone w miejsca do siedzenia. Dzień 2 grudnia był pierwszym dniem wprowadzenia nowych zasad i niestety duża część pacjentów jak i osób towarzyszących próbowała wymusić na osobach pilnujących wejście bez weryfikacji. Obecnie wszystko odbywa się płynnie bez żadnych kolejek. Wszyscy pacjenci posiadający umówione terminy na kolejny dzień są informowani za pomocą wiadomości przesyłanych na posiadane w systemie numery telefonów o nowych zasadach - zapewnia dyrektor.
Szefostwo placówki ubolewa, iż tam wiele osób nie przestrzega obowiązującego prawa i naraża innych na chorobę lub nawet utratę życia, a placówki służby zdrowia zmusza do tak radykalnych działań.
