Zobacz wideo: Kleszcze wciąż aktywne. Jak się przed nimi chronić?

Sprawa jest przerażająca i chyba nikt nie ma wątpliwości, że oskarżony o znęcania się nad pacjentami były już pracownik Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu powinien za swoje czyny odpowiedzieć przed sądem. Jak przekazuje prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury, śledczy akt oskarżenia skierowali do Sądu Rejonowego w Toruniu dokładnie 22 grudnia 2022 roku.
Minęło 8 miesięcy, a proces dotąd nie ruszył! Ba, prokuratura dotąd nie znała nawet terminu, w którym miałby się rozpocząć. "Nowości" w poniedziałek (21.08) dowiedziały się w Sądzie Rejonowym w Toruniu, że datę pierwszej rozprawy "już" wyznaczono - na 9 listopada 2023 roku. Osądzanie Marcina S. zatem - jeśli zacznie się w terminie - ruszy po blisko roku od oskarżenia go. Mężczyzna nie był i nie jest tymczasowo aresztowany, nie ma zakazu opuszczania kraju. W toku śledztwa zastosowano wobec niego dozór policji, zawieszenie w wykonywaniu zawodu oraz poręczenie majątkowe.
Na proces czekają krewni skrzywdzonych pacjentów, ale i Specjalistyczny Szpital Miejski w Toruniu. Justyna Wileńska, dyrektorka lecznicy podkreślała, że to szpital właśnie - niezwłocznie po otrzymaniu sygnałów o możliwym działaniu Marcina S. na szkodę pacjentów - zawiadomił Prokuraturę Rejonową Toruń Centrum Zachód o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Wycinając drzewa na posesji, pamiętaj - grozi Ci bardzo wysoki mandat!
- Luksusowe nieruchomości na sprzedaż w Kujawsko-Pomorskiem. Znamy ceny i lokalizacje
- Plaga pożarów pod Toruniem. W gminie Wielka Nieszawka tylko w sierpniu aż czternaście
- Toruń. 1 września rusza tramwaj na Jar, będą zmiany w rozkładach jazdy
Półnagie fotki, kneble z papierowych kulek, pasy... Takie są ustalenia śledczych
W miejskiej lecznicy 43-letni Marcin S. pracował w okresie pandemii. Był sanitariuszem na Oddziale Neurlogii i Leczenia Udarów od lipca 2020 do stycznia 2022 roku oraz salowym na Oddziale Neurochirurgii od czerwca do października 2021 roku. Jak w każdej innej placówce medycznej i w tej również okresowo obowiązywały zakazy odwiedzin chorych. Możliwe, że mężczyźnie dawało to poczucie bezkarności.
Według ustaleń prokuratury, Marcin S. znęcał się fizycznie i psychicznie nad pacjentami tych właśnie oddziałów: bezbronnymi i nieporadnymi. W jaki sposób?
-Zatykał usta pacjentowi S.W. kulką zrobioną z ręcznika papierowego i naśmiewał się z niego. Pacjenta E.K. przypinał do łóżka pasami, uniemożliwiając mu poruszanie kończynami ("karał" tak np. za zmoczenie pampersa). Pacjenta Z.J przypinał do łóżka pasami pomimo braku w tym zakresie zaleceń lekarza i pielęgniarki, powodując u niego zasinienia w okolicy nadgarstków i stawów skokowych - wylicza prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury.
Sanitariusz z wielu pacjentów naśmiewał się i robił im poniżające zdjęcia. Naciągał im kołdrę na głowę, zasłaniał oczy maseczką chirurgiczną, przypinał ich pasami do łóżka, pomimo braku zaleceń w tym zakresie, zasłaniał im dłonią usta i nos oraz zatykał usta kulkami papierowymi, blokując dostęp powietrza. To jednak nie wszystko...
- Marcin S. szarpał i używał zbyt dużej siły przy obsłudze pacjentów. Jednego z pacjentów z połamanymi żebrami oklepywał po plecach, sprawiając mu ból - podaje prokurator Andrzej Kukawski.
Wiadomości MMS z poniżającymi zdjęciami przedstawiające pacjentów bezkontaktowych, leżących na łóżkach, będących w stanie ciężkim, roznegliżowanych od pasa w dół, mężczyzna wysyłał do znajomych.
- W niedzielę rusza casting do filmu fabularnego „Taksówkarz”. Reżyser zaprasza
- Oszustwa w klubach "Cocomo". Kolejne zatrzymania CBŚP. Co z klubem w Toruniu?
- Jest przypadek wścieklizny w Toruniu, Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał komunikat
- W weekend 14. Święto Bydgoskiego Przedmieścia. W tym roku dotrze aż na Zamek Dybowski
"Same wariaty na oddziale" - tak pisał znajomym i wysyłał zdjęcia pacjentów
Rozsyłane znajomym zdjęcia Marcin S. opatrywał komentarzami typu "Same wariaty na oddziale". Wstępnie, na początkowym etapie śledztwie, przyznał się do robienia i przekazywania tych szokujących MMS-ów. Prawdopodobnie czuł, że nie ma wyboru, jeśli śledczy dysponowali dowodami z telefonów komórkowych - jego samego i odbiorców.
Całej reszcie zarzucanych mu czynów jednak mężczyzna zaprzeczał. Zapinanie bez potrzeby w pasy? Twierdził, że robił to tylko za zgodą przełożonego. Szarpanie? Przemoc? Kneblowanie? Nic z tych rzeczy. Generalnie, Marcin S. tłumaczył, że padł ofiarą zmowy.
-W ocenie podejrzanego wszelkie negatywne opinie dotyczące jego osoby wynikają z niechęci świadków do niego - przekazuje prokurator Andrzej Kukawski. I zaraz dodaje, że "wyjaśnienia te stoją jednak w sprzeczności ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, zwłaszcza z zeznaniami pokrzywdzonych i świadków, w związku z czym nie sposób przyznać im waloru wiarygodności".
Podczas ostatniego przesłuchania Marcin S. zmienił strategię. Oświadczył, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i odmawia składania wyjaśnień.
Do sprawy będziemy wracali.
WAŻNE. Gdy się wydało, szpital natychmiast zwolnił Marcina S. z pracy
- Marcin S. ma wykształcenie średnie techniczne i wyuczony zawód elektroautomatyka. W miejskim szpitalu pracował, jak wspomnieliśmy, w charakterze sanitariusza i salowego. Od dawna to już czas przeszły.
- Dyrekcja szpitala przekazuje, że od razu, gdy tylko dotarły do niej sygnały o zachowaniach Marcina S. wobec pacjentów, został odsunięty od pracy z chorymi. Umowę o pracę rozwiązano z nim w trybie natychmiastowym.
- "Należy wyraźnie zaznaczyć, że Specjalistyczny Szpital Miejski im. Mikołaja Kopernika w Toruniu stanowczo potępia działania niezgodne z prawem, a w szczególności działania mogące godzić w dobro Pacjentów. W naszej placówce nie ma miejsca na tego typu działania, dlatego monitorujemy jakość opieki, obsługi i świadczonych usług" - oświadczyła w specjalnie wydanym komunikacje dyrekcja lecznicy.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: