Od tragedii mieszkańców Wąbrzeźna dzieliły najprawdopodobniej minuty, może godzina lub dwie. Przypadek, ale też trzeźwy umysł asystentki Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej spowodował, że historia ta nie zakończyła się dramatem.
W czwartek rodzinę mieszkającą przy ul. Nadbrzeżnej odwiedziła Beata Wiśniewska, która sprawuje nad nią opiekę. Zabrała jedno z dzieci na spacer.
- Kiedy wróciłam wieczorem z powrotem do rodziny, od razu zauważyłam, że coś jest nie tak - opowiada pani Beata. - Mama, jej partner i drugie dziecko leżeli na łóżku. Skarżyli się na bóle głowy, mdłości. Dziewczynka wymiotowała. Dorośli nie byli w stanie samodzielnie podnieść się z łóżek.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Kobieta zadzwoniła po pogotowie. Zanim przyjechali ratownicy, otworzyła okna, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza.
- Było dosyć ciepło w środku - dodaje asystentka.
W mieszkaniu zamontowane były dwa czujniki czadu, ale żaden nie sygnalizował niebezpieczeństwa.
Po przyjeździe karetki ratownicy medyczni wstępnie zbadali rodzinę.
- Ale stwierdzili, że... wszyscy mają objawy typowe dla grypy. Zaczęli mieć do mnie pretensje, że niepotrzebnie wzywałam pogotowie, że oni nie są od wypisywania recept. Pozwalali sobie na kąśliwe komentarze - mówi Beata Wiśniewska.
Kobieta jednak nie dała za wygraną i nalegała, aby rodzinę dokładniej zbadać. Tym bardziej że matka i córka są osobami niepełnosprawnymi. W końcu zwróciła medykom uwagę na to, że dziecko, które wcześniej zabrała na spacer, nie ma żadnych objawów „grypy”. A rodzina wcześniej nie uskarżała się na jakiekolwiek dolegliwości.
- Wówczas jeden z nich najwyraźniej doszedł do wniosku, że to mogą być objawy zatrucia czadem, i postanowił wezwać straż pożarną - mówi pani Wiśniewska. - Po zmierzeniu stężenia tlenku węgla okazało się, że... wielokrotnie przekracza on dopuszczalne normy.
- Nasze czujniki wykazały stężenie w wysokości 0,04 proc. tlenku węgla w powietrzu. To bardzo wysoka dawka, zagrażająca życiu. A zanim przyjechaliśmy, mieszkanie było już przecież wietrzone - zauważa bryg. Ireneusz Wiśniewski, zastępca komendanta straży pożarnej w Wąbrzeźnie. - Wcześniej stężenie musiało być jeszcze wyższe. Podejrzewam, że gdyby nie reakcja asystentki, ci ludzie już by nie żyli.
Po interwencji strażaków na miejsce przyjechał jeszcze jeden zespół pogotowia ratunkowego, a rodzinę zabrano do szpitala. Kobieta z dzieckiem już opuściła lecznicę. Mężczyzna wymaga dłuższej hospitalizacji.
Pogoda na dzień (05.02.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo Active/x-news