Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To miał być ślub jak z bajki...

Aleksandra Łuczyńska, Gazeta Lubuska
Każdego dnia Magda pokonuje 100 kilometrów, żeby odwiedzić męża. Tadzio zaczyna ją rozpoznawać.
Każdego dnia Magda pokonuje 100 kilometrów, żeby odwiedzić męża. Tadzio zaczyna ją rozpoznawać. fot. Archiwum Gazety Lubuskiej
Przygotowania trwały w najlepsze, gdy okazało się, że pan młody - silny i wysportowany chłopak - jest bardzo chory. Dziś leży sparaliżowany, za co rodzina obwinia lekarzy z Żar.

Pierwszą miłością Tadzia Lenarda była piłka nożna, na drugim miejscu stawiał ryby. Potem poznał Magdę i już nic nie było ważniejsze. Na wesele zaprosili 150 osób. Miało być hucznie i z pompą. Ale kilka miesięcy przed planowaną datą ślubu musieli wszystko odwołać. Dziś rodzina Tadzia dzieli czas na "przed" i "po". "Po" jest najtrudniejsze, najbardziej bolesne i niestety, ciągle trwa.
"Przed" Tadzio był wesołym, pełnym energii chłopakiem, nie potrafił usiedzieć w miejscu. Grał w ŁKS-ie Łęknica i choć miał 20 lat, na boisku radził sobie lepiej niż niejeden doświadczony zawodnik. Kiedyś wysłali go nawet na testy do Śląska Wrocław, ale on i tak nie chciał zmieniać klubu. Kochał piłkę i chłopaków, z którymi mógł grać, nie opuścił nigdy choćby jednego treningu. Do czasu.
- Pierwsze bóle głowy pojawiły się w marcu tego roku - wspomina Magda. - Tadzio nigdy nie był nawet u lekarza, nigdy na nic nie narzekał. Nagle znikąd pojawiły się te bóle. Zaczął brać tabletki przeciwbólowe, a jeśli doszło już do tego, to musiało być mu naprawdę ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska