https://pomorska.pl
reklama

To porwanie przypominało sceny z hollywoodzkich filmów

Anna Klaman
rys. Tomasz Wilczkiewicz
O dziesięciotysięcznym Czersku w powiecie chojnickim zawsze było wiadomo, że policjanci nie mają tam łatwego życia.

A to napady, a to strzelanina. Teraz uprowadzenie.

To porwanie przypomina sceny z hollywoodzkich filmów odkrywających mroczne strony półświatka. Drobnych kryminalistów i złodziejaszków w Czersku jest całkiem sporo. Znają się jak łyse konie i bywa, że dochodzi między nimi do iskrzenia. Ale takiego finału gangsterskich porachunków czerscy policjanci nie pamiętają.

W bagażniku po mieście

Nowy Rok. 16.00. 43-latek pierwszy dzień roku spędza w jednym z barów. Jest już nieco podchmielony, gdy odnajduje go jeden z porywaczy, który posądza go o kradzież swojego telefonu komórkowego. - Szukał go po wszystkich znanych im barach, zanim go znalazł - informuje komendant czerskiej policji Sławomir Janicki. - Kazał mu wyjść i pojechał z nim do drugiego z przestępców. Wkrótce dołączył do nich trzeci kolega, który podejrzewał go o grudniowe włamanie do domu. Skradziono mu wówczas m.in. dvd, dowodów jednak nie ma.

Tak zaczęła się gehenna 43-latka. Przestępcy, do niedawna koledzy, jeździli z nim po całym Czersku. Ofiarę zapakowali do bagażnika. Jeszcze w mieście zrobili sobie dwa przystanki. W ścisłym centrum miasta, a później nieco dalej, w okolicach Lipowej i Kościuszki, kazali mu wysiadać z auta. Bynajmniej nie dlatego, że postanowili "odpuścić". Bili go po całym ciele. To była jednak tylko zapowiedź dalszego okrucieństwa. Porywacze pojechali z nim do odległego o dziesięć kilometrów Legbąda.

Poniżyć w barze

- Tam kazali mu się rozebrać, zostawili mu tylko buty i slipki - mówi Janicki. - I kazali iść w stronę Czerska, a sami pojechali w stronę wsi. Po półtora kilometra zabrali go jednak z drogi i z powrotem wsadzili do bagażnika. Jak powiedzieli później śledczym, zrobiło im się go żal.

Policjanci przyznają, że "wycieczka" mogła skończyć się tragicznie. Był kilkustopniowy mróz. Gdyby sprawcy wypili kilka kieliszków więcej, to kto wie, na jaki wpadliby jeszcze pomysł.

31-, 40- i 43- latek na koniec postanowili jeszcze poniżyć swą ofiarę w barze. W obecności personelu i klientów kazali mu rozebrać się. - Zastraszony mężczyzna w obawie o życie wykonał polecenie - mówi komendant. - Rozebrał się w ciemnym kącie, ale jak wiemy, mógł się zaraz ubrać.

Bezduszni świadkowie

Dlaczego świadkowie nie reagowali? Nie wiadomo. Dlaczego nie zadzwonili? Przesłuchiwany był barman. Komendant Janicki mówi, że wyjaśnienia nie były jasne, a tłumaczenia w rodzaju, że to była forma zabawy. - Nie było widać, że jest wycieńczony, pobity? - pytamy. - Miał siniaki, ale w barze mogło być ciemno - mówi komendant.

Szczęśliwie z telefonu komórkowego do dyżurnego w Chojnicach zadzwonił anonimowy świadek. Widział, jak 43-latek był bity w mieście. Widział, jak był pakowany do bagażnika. Dzięki jego informacji policjantom udało się namierzyć bandytów. Dwóch tego samego dnia, trzeciego następnego.

Wybrane dla Ciebie

Zwrot podatku dla emerytów. Tyle trafi na ich konto za Trzynastkę i Czternastkę

Zwrot podatku dla emerytów. Tyle trafi na ich konto za Trzynastkę i Czternastkę

Eurojackpot - wygrana w Polsce. Jakie wygrane padły?

Eurojackpot - wygrana w Polsce. Jakie wygrane padły?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska