Nie jest z tymi naszymi sportowcami aż tak źle, przemknęło pewnie przez niejedną głowę.
Nim atleta Majewski przymierzał się do naniesienia zmian w tabeli olimpijskiej klasyfikacji medalowej, mieliśmy już za sobą pierwszą euforię. Za sprawą drużyny szpadzistów. Choć zdecydowanie bardziej podobał sie nam styl wcześniejszego wojowania z Chińczykami. Z finałowych fechtunków naszych - zapamiętam rycerską postawę Radosława Zawrotniaka. Pokazał, zwłaszcza Chińczykom, jak winien zachować się sportowiec wobec kontuzjowanego rywala. I to w finale turnieju olimpijskiego, na oczach miliardów widzów.
Biało-czerwona flaga załopotała wreszcie w Pekinie, a świat przypomniał sobie, jak brzmi "Mazurek Dąbrowskiego“, najpiękniejszy z hymnów. Stwierdzenie, że Polakom wrócił apetyt na medale, jest może cokolwiek śmiałe. Ale skoro mistrzem kuli Polak został po 36 latach, to może da o sobie znać magia liczb. No bo wioślarska ósemka popłynie w olimpijskim finale też po 36 latach.