Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TOPR: Są problemy. W jaskini oberwały się skały

e.pb
Wideo
od 16 lat
Kłopoty podczas akcji ratunkowej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach, gdzie od soboty uwięzionych jest dwóch grotołazów z Wrocławia. Rano oberwała się cześć ściany skalnej w głównym ciągu w jaskini. Zniszczone zostało oporęczowanie, które ułatwia ratownikom poruszanie się w jaskini. Na szczęście na skutek obrywu nikomu nic się nie stało. TOPR opublikował filmy z akcji ratunkowej.

- Do obrywu doszło ok. 300 metrów pod ziemią, przed tzw. Suchym Biwakiem - mówi Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Stało się to podczas wymiany grup ratowników.

Obryw zniszczył jednak oporęczowanie, jakie wcześniej przygotowali sobie ratownicy. Uszkodzone zostały mocowania do przypięcia lin poręczowych, jak i same liny zostały pocięte. - My na szczęście mamy przygotowany zapas lin zarówno na dole, jak i przy wejściu do jaskini. Zanim jednak nowa grupa ratowników przystąpi do przeszukiwania korytarzy, trzeba naprawić poręczowanie - dodaje naczelnik.

Gdy to oporęczowanie uda się poprawić, ratownicy zejdą do studni na głębokości ok. 500 metrów, którą odbyli w środę. Na dnie studni - głębokiej na 3 metry i szerokiej na metr - znajduje się wejście do korytarza. - Udało nam się zajrzeć do tego korytarza. To nadal bardzo wąska szczelina. Widać tam taką skośną pochylnię. Dalsze kilka metrów widać wyraźne rozszerzenie, które pozwoli z pewności poruszać się przez kilka-kilkanaście metrów bez kolejnych działań pirotechnicznych. Najwęższe miejsce w tym nowym korytarzu jest przy samym wejściu ze studni - dodaje Jan Krzysztof.

Nie udało się użyć specjalnej kamery endoskopowej, jaką mieli ze sobą ratownicy. - Działał ona 10 sekund. Okazało się, że jest tam tak ciasno, że przemieszczenie i wykorzystywanie tego sprzętu jest niemożliwe - dodaje naczelnik TOPR.

Ratownicy powinni wejść do nowego korytarza w ciągu najbliższych kilku godzin. - Cały czas liczymy na to, że znajdujemy się blisko, w tym miejscu, gdzie oni rzeczywiście powinni być - mówi Jan Krzysztof.

W środę pojawiło się światełko w tunelu.
- Jeden ze strażaków twierdzi, że słyszał gwizdy, ale żadnej odpowiedzi na próby nawiązania nie było, żadnego powtórzenia. Nie ma powodów, żeby mu nie wierzyć. Mógł słyszeć takie dźwięki, które mu to przypominały, mogły to być też te dźwięki, ale i tak nie ma krótszej drogi do udzielenia tej pomocy, nie mówiąc już o transporcie. Nawet w tej chwili, jeżeli tam dojdziemy to i tak transport w tym stanie poszerzenia tego korytarza jeszcze nie będzie możliwy. Na razie staramy się dotrzeć jak najdalej, poszerzając na tyle, by umożliwić przeczołganie się naszym ratownikom – wyjaśnił naczelnik TOPR, Jan Krzysztof.

W tatrzańskiej Jaskini Wielkiej Śnieżnej utknęło dwóch grotołazów. Wąski korytarz jaskini zalała woda. Od soboty trwa skomplikowana akcja ratunkowa, w której uczestniczy już kilkudziesięciu ratowników. Ratownikom dotychczas nie udało się nawiązać kontaktu z grotołazami.

Uwięzieni to członkowie Klubu Speleologicznego z Wrocławia, którzy w zeszły czwartek weszli do Jaskini Wielkiej Śnieżnej by zbadać jej nowe rejony. To doświadczone osoby. Są członkami Polskiego Związku Alpinizmu.

Zaginieni w tatrach wrocławianie byli członkami Sekcji Grotołazów Wrocław. - Nie udzielamy żadnych informacji na ich temat, dopóki nie będzie żadnych przełomowych informacji o postępach akcji ratunkowej - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl prezes sekcji Mirosław Kopertowski. - Koledzy dysponują wiedzą jak się zachować w takiej sytuacji - dodaje.

- Byli dobrze przygotowani. Wyróżniali się na kursach. Ale to jest sport ekstremalny, nawet przy zachowaniu najwyższych środków bezpieczeństwa dochodzi do wypadków - dodaje inny wrocławski grotołaz. Też nie chce mówić więcej o zaginionych kolegach. - My teraz żyjemy tą akcją ratunkową - dodaje.

- Nie znam ich osobiście ale po rejonie jaskini, w który się wybrali, mogę się domyślać, że są dobrymi, twardymi zawodnikami i są wściekle sprawni – mówi nam Maciej Cepin „Luźny”, początkujący grotołaz z klubu Speleoclub Wrocław.

Dwóch uwięzionych wrocławian reprezentuje Sekcję Grotołazów Wrocław. To właśnie jej członkowie odkryli w 1994 roku część Jaskini Śnieżnej zwaną Partiami Przemkowskimi. I właśnie tam – w miejscu, ciągle jeszcze niezbadanym – znajdują się teraz dwaj wrocławscy grotołazi.

Maciej Cepin był w Jaskini Śnieżnej podczas swojego szkolenia. Ale – jak podkreśla – był tylko w łatwiejszej części. - Zejście dwieście metrów w dół zajęło mi dwie godziny - mówi. Nasz rozmówca pokazuje plan jaskini i miejsce, do którego doszli poszukiwani dziś grotołazi. Po drodze są ekstremalnie trudne fragmenty. Gdzie człowiek musi się przeciskać przez bardzo wąskie korytarze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: TOPR: Są problemy. W jaskini oberwały się skały - Gazeta Wrocławska

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska