Obejrzyj: Odkrywamy Toruń. Spacerkiem po Chełmińskim i Mokrem

Pożar na wysypisku śmieci w Toruniu
Straż pożarna w Toruniu zgłoszenie o pożarze miejskiego wysypiska śmieci przy ul. Kociewskiej otrzymała 4 kwietnia około godz. 22. Na składowisko odpadów zawezwano jednostki z powiatów: toruńskiego, wąbrzeskiego i aleksandrowskiego. Łącznie 44 zastępy walczyły z ogniem całą noc. Obecnie wciąż działania trwają, a na miejscu obecni są st. bryg. Jacek Kaczmarek Kujawsko-Pomorski Komendant Wojewódzki PSP oraz st. bryg. Sławomir Reszkowski Komendant Miejski PSP w Toruniu.
O pożarze informuje oficer prasowy KM PSP Toruń
- Na miejscu mamy 19 zastępów straży pożarnej i akcja gaśnicza wciąż trwa. Powierzchnia tego pożaru to blisko tysiąc metrów kwadratowych. Nasze działania skupione są teraz na rozgarnianiu tej sterty śmieci i dogaszaniu pozostałości, które się tlą – wyjaśnia nam kpt. Przemysław Baniecki, oficer prasowy KM PSP Toruń.
Kapitan dodaje, że dogaszanie pożaru, ze względu na dużą powierzchnię, będzie trwać jeszcze długo.
- Podejrzewamy, że akcja będzie trwać dzisiaj do późnych godzin wieczornych. Mamy wsparcie ze strony obsługi składowiska odpadów w postaci koparek, które rozgarniają teren – dodaje kpt. Przemysław Baniecki
ZDJĘCIA Z AKCJI GASZENIA W GALERII
Prezydent miasta ujawnił szczegóły związane z wykryciem i gaszeniem pożaru
- Pożar został ujawniony dzięki kamerom monitoringu zainstalowanym na wysypisku - mówi prezydent Torunia Michał Zaleski, który przyjechał na miejsce pożaru. - Strażacy nie kryją, że tego typu pożary są trudne w gaszeniu. Ogień może pojawić się w kilku punktach. Trzeba rozgarniać śmieci, by do niego dotrzeć. Strażakom należą się wielkie słowa podziękowania także dlatego, że na plecach wciągali ciężkie węże, by dotrzeć do ognia, który pojawił się na wysokiej hałdzie. Tam nie da się dojechać samochodami.
Jak gaszono pożar?
Do gaszenia pożaru na wysypisku trzeba było zapewnić wodę. Była czerpana z hydrantu, dowożona samochodami strażackimi. Pobierano ją także ze specjalnego zbiornika, który powstał na czas akcji gaśniczej.
- Do gaszenia pożaru używany był także piasek, zwożony na wysypisko wywrotkami. Akcja potrwa jeszcze wiele godzin, bo trzeba mieć pewność, że ogień już się nie pojawi. Wiemy już, że pożar nie spowodował zagrożenia chemicznego. Kontrola wyjaśni, jaka była jego przyczyna - dodaje prezydent Zaleski.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: