Dlaczego największy pracodawca w powiecie toruńskim - firma Sharp - otrzyma niższą pomoc z budżetu państwa? Japońska fabryka nie spełniła obiecanych wcześniej założeń. Na przeszkodzie stanął kryzys.
Sharp miał zatrudnić 3 tysiące osób
Według wcześniejszych uzgodnień na lata 2006-2010 elektroniczny gigant miał zainwestować w Ostaszewie 595,5 mln zł i zatrudnić 3 tys. osób. Tak się jednak nie stało. Firma wydała 460 mln zł i utworzyła 1620 etatów. Reszta osób jest tam zatrudniona przez agencje pracy tymczasowej. A tej części załogi waha się ze względu na sezonowość produkcji.
Przeczytaj: W Sharpie pracują trzy soboty z rzędu. Potrzebne będą plazmy, wszak wkrótce Mundial!
- Nasze plany pokrzyżował kryzys - wyjaśnia Witalis Koreckiz firmy Sharp. - Obniżenie wymogów pomocy publicznej wynika z nieotrzymania części grantu w 2006 r. i potrzeby dostosowania do obecnej sytuacji po kryzysie.
Według nowych uzgodnień Sharp musi do końca tego roku wywiązać się z nowych założeń. Dopiero wtedy będzie mógł liczyć na zmienioną sumę dotacji. Ma zatrudnić w tym roku dodatkowo 518 etatowych pracowników.
Ale to mniej pracowników niż zakładano
To duża szansa dla osób, które zostali przyjęci do fabryki jako pracownicy tymczasowi. Z tego część zatrudnionych ma zostać przyjęta na wyższe stanowiska.
Oznacza to, że zamiast zakładanego kilka lat temu poziomu 3 tys. pracowników w Sharpie pracować będzie o 862 osoby mniej. Pewną gwarancję pracownikom może dać warunek pomocy publicznej, który zakłada, że ten stan pracowników nie może być zmniejszony minimum przez pięć lat.
Przeczytaj: Nie chcemy tak harować! Pracownice Sharpa skarżą się na mobbing
- Zakres inwestycji jest praktycznie zakończony - dodaje Korecki. - Pozostaje jeszcze jedynie niewielka kwota, którą musimy na wydać, aby osiągnąć pułap 462,5 mln zł.
Nie wszystkim przedsiębiorcom tak duże wsparcie dla japońskich inwestorów się podoba, bo rodzime firmy mają ograniczone źródła wsparcia. Jednak Ewa Rybińska z Izby Przemysłowo-Handlowej w Toruniu podkreśla, że lokalizacja światowej firmy pod Toruniem to prestiż.
- Zabiegaliśmy o to, aby firmy ze światowym potencjałem lokowały się w naszym regionie - mówi Rybińska. - Pomoc publiczna nie jest niczym nadzwyczajnym. Większość firm w strefach ekonomicznych otrzymuje takie wsparcie. A nasze rodzime firmy mogły do tej pory korzystać z unijnych dotacji, które powoli się kończą. Pozostanie im teraz korzystać z preferencyjnych kredytów.
