- Chcemy namówić torunian do zdrowego odżywiania i zmiany złych nawyków - mówi Marika Kolenderska.
Razem z Anną Kowalewską, Klaudią Dąbrowską, Martą Ługowską i Magdaleną Przybylińską zorganizują w Toruniu happening.
15, 16 i 17 grudnia od godz. 15 przed McDonald'sami będą rozdawać jabłka oraz mandarynki. Do tych witaminowych prezentów dołączą ulotki i ciekawostki na temat zdrowego żywienia. Każdy owoc wcześniej umyją i owiną zieloną wstążką.
Dziewczyny do pomocy namówiły młodzież. To "krewni i znajomi królika" oraz ochotnicy z różnych szkół, wyszukani na forach internetowych.
- Każdy rozdający dostanie koszyk z owocami i zieloną czapeczkę, tak, aby mógł się wyróżnić w tłumie - tłumaczy Marika. - Przygotujemy dla nich termosy z gorącą herbatą, bo w tych dniach zapowiada się bardzo zimno. Będą również transparenty.
To ona wymyśliła temat projektu społecznego, który muszą zrealizować na studiach.
- Dzieci uwielbiają fast foody - zaznacza Marika. - Zresztą dorośli także się nimi objadają. Posiłek do pracy, zamiast przygotować w domu, wolą zamówić na mieście. Nie zdają sobie sprawy, jak w ten sposób szkodzą swojemu zdrowiu.
I dodaje, że 10 jabłek ma tyle samo kalorii, co jeden hamburger.
Od środy do piątku studentki wraz z pomocnikami zamierzają wręczyć torunianom 1,8 tys. jabłek i mandarynek. Klaudia Dąbrowska kupi je taniej w swoim rodzinnym Czernikowie. Pieniądze na nie dostała od gospodarza gminy.
- Pisaliśmy do wielu firm, ale nie było odzewu. Dopiero wójt nas poratował - mówi.