Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Zobacz wystawę niezwykłego artysty

(MJ)
Więcej prac Krzysztofa Kosowskiego można znaleźć na www.kosowski-krzysztof.bloog.pl
Więcej prac Krzysztofa Kosowskiego można znaleźć na www.kosowski-krzysztof.bloog.pl Fot. Lech Kamiński
Rozmowa z Krzysztofem Kosowskim, artystą malującym ustami, autorem wystawy "Na krawędzi snu".

- Czy już przed wypadkiem, w którym stracił Pan obie ręce, zdradzał Pan talenty plastyczne lub jakieś szczególne zainteresowanie sztuką?
- Nie sądzę, nie pamiętam. Zdradzałem dobry sposób rysunku na lekcjach plastyki w szkole podstawowej, ale mogło to trwać zaledwie trzy lata, bo uległem wypadkowi jako 9-letni chłopiec. Miałem za to wiele innych talentów: do wspinania się na drzewa, rzucania kamieniami, łobuzowania, biegania po pociągach. Nie byłem spokojnym chłopcem i między innymi dlatego doszło do wypadku. Przyczyniła się do tego moja niepohamowana chęć wspinania się na to, co najwyższe: mosty, wiadukty, kominy.

- Malowanie pojawiło się na zajęciach rehabilitacyjnych.
- Tych zajęć nie było znowu aż tak dużo. Decydujący był wpływ prof. Wandy Szuman. Krótko po wypadku pokazała mi niepełnosprawne osoby, które mogą malować czy niewidomego rzeźbiarza. Pierwszy raz poczułem, że jednak można. Przyznam się, że nie myślałem jeszcze wtedy, co będę robił w życiu. To jest tak, że człowiek po wypadku najpierw nie dowierza w to, co się stało. Myśli, że ręce odrosną mu jak jaszczurce ogon albo że to tylko jakiś sen, delirium. Świat 9-letniego dziecka jest nadal bardzo plastyczny, przynajmniej w moim przypadku tak było, nie ma się jeszcze świadomości, że pewne procesy w życiu są nieodwracane. Myślałem sobie wtedy, że jestem jaszczurką albo mam kilka żywotów jak kot. Do mojego wypadku doszło 9 października - piękną, złotą polską jesienią. Od wtedy jesień wywołuje u mnie jakąś nostalgię, tęsknotę, poczucie tajemnicy.

- Pewna tajemniczość jest mocno obecna w Pańskich obrazach. Często nawiązuje Pan do motywów baśniowych. Skąd się wzięły te inspiracje?
- Właśnie z tej tęsknoty. Już w dzieciństwie fascynowała mnie postać stracha na wróble. Strach zawsze wydawał mi się trochę poza światem, w moim odczuciu jest outsiderem - jakoś pasuje to do osoby niepełnosprawnej. Możemy ułożyć bardzo wiele historii ze strachem w roli głównej, i to niebanalnych. Pojawiają się również skojarzenia z "Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz", gdzie strach marzył o rozumie. Związków z literaturą jest zresztą więcej. Strach bardzo często pojawiał się w mojej twórczości, zwłaszcza na przełomie lat 80. i 90. Później zainteresowały mnie naczynia ceramiczne, garnki, do których bardzo często porównuje się człowieka w Biblii. Swoje zrobiła też scena herbatki u Szalonego Kapelusznika z "Alicji w Krainie Czarów". Naczynia zawsze kojarzyły mi się z losem człowieka - bywają bardzo cenne, zajmują ważne miejsca, ale tez często są potłuczone, popękane, okaleczone, inne zostają wyrzucone. Poza tym zrobione są z różnych materiałów - powszechny jest fajans, który jest mniej szlachetny, rzadziej zdarza się elitarna porcelana. Dla niektórych najcenniejsze są zwykłe gliniane naczynia, często uszlachetniane nie przez to, z jakiego powstały tworzywa, ale przez to, kto z nich pił

- W Pana pracach uderzająca, szokująca jest precyzja i dbałość o detal.
- Mnie moje obrazy tez czasem szokują (śmiech). Ale w innym sensie. Bardzo się denerwuję, gdy zaczynam dostrzegać, ile gaf technicznych popełniłem, że na przykład pokręciłem coś z perspektywą albo z kolorem. Artysta niekiedy wstydzi się swoich dzieł-dzieci, choć może nie powinien. Ja jestem bardzo krytyczny wobec swoich prac, czasem odwracam je na drugą stronę, żeby ich już nie oglądać. Zdarza się, że jestem przesycony swoimi obrazami.

- Kiedy patrzy się na Pana obrazy, można sobie pomyśleć, ze pokonał Pan wszelkie bariery, które narzuca niepełnosprawność - przynajmniej w malowaniu. Jak to wygląda w życiu?
- Różnie. Żartuję sobie, że w dni parzyste męczy mnie ta moja niepełnosprawność, w nieparzyste - nie męczy, a w niedzielę odpoczywam. Przeżywam to jak każdy - czasem nie przejmuję się tym, że nie mam rąk, kiedy indziej złości mnie to i irytuje. Zdarza się, że chcę zrobić coś samodzielnie, ale nie mogę albo widzę, że inni robią coś nieudolnie - wtedy pojawia się dyskomfort. Czasem w snach moje ręce wracają, kiedy śnię - są, budzę się - nie ma. W warstwie wyobrażeń jesteśmy kompletni, może po śmierci też będziemy?

Wystawę "Na krawędzi snu" możemy oglądać w Ośrodku Czytelnictwa Chorych i Niepełnosprawnych przy ul. Szczytnej 13

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska