Nie licząc ligowych wydarzeń (od czasu do czasu, owszem, ciekawych) miasto serwuje kibicom mistrzostwa świata ewentualnie w hokeju na lodzie (zakończone zresztą sportową klapą i pijacką awanturą) czy inne równie prestiżowe wydarzenia, które błyskawicznie znikają z ludzkiej świadomości. Z wyjątkiem żużlowej Grand Prix.
Przeczytaj też: Jarosław Hampel drugi w Grand Prix Polski w Toruniu [szczegóły, zdjęcia, wideo]
Tym bardziej więc powinniśmy dbać o nieskazitelny wizerunek imprezy, która staje się sportową wizytówką miasta. W ostatnią sobotę była sprawna organizacja, fajerwerki i niezły wynik sportowy. A więc piękne opakowanie, ale środek okazał się nieco gorzkawy.
Po wspaniałych emocjach przed rokiem drugi turniej nieco rozczarował pod względem poziomu rywalizacji. Na zbyt twardy torze zdecydowanie za dużo było jazdy gęsiego, a za mało dynamicznych i niespodziewanych akcji na dystansie.
Przygotowanie toru nadzorują zawsze najmądrzejsi ludzie z BSI, to prawda. Ale to nie dla nich jest ten turniej. Skoro miasto płaci wielkie pieniądze, to niech zaprezentuje kibicom pełen blask Motoareny. My doskonale wiemy, że można.
Czytaj e-wydanie »