Ługiewicz ma 30 lat, jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku i od pewnego czasu nie ma pracy. - Nie mogę znaleźć rozwiązania tej niekomfortowej dla mnie sytuacji, jednak wciąż trenuję i nie mam zamiaru się poddawać. Bieganie to jest coś, co wychodzi mi najlepiej w życiu i chciałbym coś z tym zrobić. Ostatnio dużo czasu spędzam w domu i dużo myślę. No i w końcu wymyśliłem sobie, że któregoś dnia samotnie wyruszę na trasę i będę po prostu biec przed siebie. Mam zamiar pokonać zamierzony dystans i odwiedzić jak najwięcej Polskich miast - wyjawia swój plan.
To jednak nie ma być zwykły bieg, wymysł człowieka bez zajęcia. Ługiewicz chciałby swoją pasję połączyć z akcją charytatywną. Poszukuje więc sponsora, wsparcia fundacji, które w zamian za pokonanie określonej trasy ufundują nagrodę dla kogoś potrzebującego.
- Mogłoby to być hospicjum, Dom Dziecka. Potrzebujących jest mnóstwo. Taki pomysł od dawna rodził mi się w głowie, a w Polsce chyba nikt tego jeszcze nie robił. Inspirację był także film, który oglądałem jakiś czas temu. Tam chłopiec biegł dla chorej matki i mimo jej śmierci, dobiegł do końca - opowiada torunianin.
Ługiewiczowi przydałoby się wsparcie na trasie. Ktoś musi dostarczać toruńskiemu biegaczowi jedzenie, picie, ktoś musi transportować namiot, podstawowe bagaże i przede wszystkim apteczkę.
Takie wsparcie jest niezbędne, bo do pokonania będzie około 100 kilometrów. Ługiewicz zakłada, że dziennie będzie pokonywał 20-30 km, a w sumie cała akcja potrwa około 35 dni. Wstępnie bieg planowany był na czerwiec, ale czas jest do września.
- Środkiem transportu załogi może być rower, skuter, motocykl, auto, wybór należy już do załogi sponsora. Nie potrzebuję żadnych noclegów, bo zamierzam, spać pod gołym niebem lub w namiocie - mówi biegacz.
- Chciałbym wyruszyć w czerwcu lub lipcu. Jestem naprawdę mocno zdeterminowany, aby zrealizować ten pomysł, potrzebuję jednak Waszej pomocy - apeluje Ługiewicz.