https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Torunianin miał otwarte złamanie. W szpitalu kazali mu jechać... na drugi koniec miasta!

(acb)/ źródło Nowości/Dziennik Toruński
Andrzeja Skurzewskiego czeka długa rehabilitacja ręki, która nie jest w pełni sprawna po otwartym złamaniu.
Andrzeja Skurzewskiego czeka długa rehabilitacja ręki, która nie jest w pełni sprawna po otwartym złamaniu. Sławomir Kowalski
Andrzeja Skurzewskiego czeka długa rehabilitacja, po zdjęciu gipsu palce nie prostują się. Chce walczyć o odszkodowanie od szpitala miejskiego w Toruniu.

W drodze do pracy Andrzej Skurzewski miał poważny wypadek rowerowy. Wszystko miało miejsce przy skrzyżowaniu ulic w sąsiedztwie Specjalistycznego Szpitala Miejskiego przy ul. Batorego. Dlatego trafił właśnie tam. Na izbę przyjęć przyszedł o własnych siłach.

Jak twierdzi, pokazał rejestratorce w izbie nienaturalnie zwisającą rękę. Miała mu odpowiedzieć, że musi poczekać na lekarza albo udać się do szpitala na Bielany.

Jak się potem okazało, miał otwarte, wieloodłamowe złamanie I stopnia łokcia, a na drugi koniec miasta jechał autobusem MZK. - W szpitalu przy Batorego nie dostałem choćby temblaka na drogę - mówił potem rozżalony. Na Bielany dotarł z krwawiącą już ręką. Błyskawicznie trafił na stół operacyjny, tamtejsi lekarze trzy godziny składali mu rękę.

- Popełniliśmy błąd, ale potrafimy wyciągnąć wnioski - przyznaje Krystyna Zaleska, dyrektor Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu.

Wicedyrektor miejskiej placówki, Andrzej Przybysz do tej pory przekonywał, że doszło do nieporozumienia i pacjent zamiast poczekać na lekarza w izbie przyjęć obrócił się i wyszedł. Teraz jednak szefostwo tej lecznicy zmieniło zdanie i przeprosiło pacjenta. Wyciągnęło też wnioski. W szpitalu przy Batorego zmieniono zasady przyjmowania pacjentów w izbie przyjęć. Kontrolę w szpitalu zapowiedział kujawsko-pomorski oddział NFZ, do którego poskarżył się pacjent.

Więcej o sprawie w serwisie plus.pomorska.pl:: Szpital przyznał się do błędu

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
sama prawda

Szpital na Batorego to jakaś masakra. Mój znajomy złamał nogę z przemieszczeniem. Położyli go na oddział i czekał 5 dni, aż uzbiera się więcej osób. Jak osób do uśpienia było już odpowiednio dużo, wtedy przyjechał anestesiolog i hurtem ich uśpił. 

G
Gość

przeciez oni setki osob odeslali z kwitkiem bo nie ich dyzur, bo sramto itp. - mnie osobiscie takze odeslali na bielany..i po set ktoryms tam splawieniu pacjenta wyciagaja wnioski hahaha...nie ma zlituj - KULA W LEB!!!

m
melon

Oj aki on k...a biedny. Dobrze że nie zszedł...

a
aa

szpital na batorego to masakra

sama bardzo duzo przez nich przeszłam

n
nek

-Ja też przepraszam i spytam co w życiu tego pan zmieniło słowo przepraszam

- Ja tez przepraszam  i spytam dlaczego osoby, które zawiniły nie zostały dyscyplinarnie wyrzucone z pracy.

-ja tez przepraszam,że spytam dlaczego jeszcze w naszym kraju toleruje się takie postępowanie osób od ,których zależy nasze  i życie.I tak przepraszać można dalej,jeśli osoby odpowiedzialne za swoją pracę nie będą ponosić konsekwencji to nigdy się tego nie wyeliminuje

k
karolek

Gdyby to był mężuś dyrektor Zaleskiej ,któremu bezpośrednio podlega to pewnie byłby tak jak poprzednio traktowany jak władca Torunia i wyszedłby zupełnie zdrowy?

 

Ile tu nepotyzmu, patologii jest w tym prawie świętym, z aniołami w tle, grodzie tow. gospodarza Zaleskiego i o. dyrektora?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska