https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Toruńska spółka cukrowa ucieka do stolicy

Dariusz knapik [email protected] tel. 52 326 31 41 fot. lech kamiński
Czy ten znak na toruńskich rogatkach okaże się proroczy...
Czy ten znak na toruńskich rogatkach okaże się proroczy...
Handlowcy z Krajowej Spółki Cukrowej dostali ultimatum: przeprowadzka albo... żegnaj, praco. Głośno już o przeniesieniu firmy z Torunia do Warszawy.

KSC to największy w kraju producent cukru. W ostatnim roku zarobiła 350 mln zł. Część jej dochodów została w naszym regionie, m.in. w postaci podatków. Ale to źródło może wkrótce wyschnąć.

Pracownicy największego w KSC departamentu handlu otrzymali nowe umowy o pracę. Od 1 maja ich miejscem zatrudnienia nie będzie już Toruń, lecz Warszawa. Na spotkaniu z logistykami prezes KSC Marcin Kulicki zapowiedział, że ten departament też przeniesie się do stolicy. Oba działy zatrudniają ok. 40 ze 100 pracowników centrali. W KSC już prawie otwarcie mówi się, że to początek przeprowadzki do stolicy. Sam prezes pojawia się w Toruniu średnio tylko raz w tygodniu.

- To był szok, który teraz zastąpiła rozpacz i strach! - zdradza jeden z handlowców. - Na razie umowy podpisało tylko 5 z 26 pracowników. Grożą nam, że w razie odmowy dostaniemy wypowiedzenia. Broń Boże nie ujawniajcie naszych nazwisk. Prezes ostrzegał na spotkaniu, że jeśli ktoś będzie rozmawiał z prasą, to on się o tym dowie.

- Część z nas trafiła do Torunia z likwidowanych cukrowni w regionie - nie kryje kolejny rozmówca. - Mamy tu mieszkania, za które spłacamy kredyty, tu pracują nasi małżonkowie. Teraz chcą nam zburzyć całe życie. Nie stać mnie na kupno mieszkania w stolicy!

Wycięto całe Kujawy...

W spółce 80 proc. udziałów ma skarb państwa. Jej nowoczesna, w pełni skomputeryzowana centrala mieści się w Toruniu. We własnym budynku przy ul. Kraszewskiego, w który przez lata zainwestowano kilka milionów złotych. W stolicy działa jej filia, zatrudniająca kilkunastu pracowników. Lokal musi wynajmować.

- Od założenia spółki w jej zarządzie i radzie nadzorczej zawsze była równa liczba przedstawicieli Kujaw i Lubelszczyzny, dwóch największych w kraju ośrodków produkcji buraków - mówi Stanisław Pawlak, szef sejmikowego klubu Lewica, były wiceprezes KSC. - W ostatnim okresie wycięto wszystkie osoby z naszego regionu, a władze spółki zdominowali ludzie z Warszawy i Lublina. Jest publiczną tajemnicą, że chcą oni przeniesienia centrali z Torunia do stolicy.

Pierwsza próba, podjęta w 2008 roku wywołała burzę. Po protestach marszałka, sejmiku, parlamentarzystów z senatorem PO Janem Wyrowińskim na czele, a także polityków z Pomorza i Wielkopolski, plany na razie odłożono do szuflady.

Rzeczniczka KSC - Aleksandra Paulska stanowczo dementuje informacje o przeprowadzce. Chodzi jedynie o departament handlu. W zamian do Torunia przenosi się departament aktywizacji zasobów (pani rzecznik zapomniała dodać, że chodzi o kilkuosobowy dział, zajmujący się restrukturyzacją cukrowni, która praktycznie dobiega już końca). A ma to sprzyjać „optymalizacji” kosztów i usprawnieniu funkcjonowania spółki.

Senator jest za krótki

- Teraz wszystko odbywa się w białych, ale dziurawych rękawiczkach - stwierdza Jan Wyrowiński. - To układ personalny, za którym niestety stoi PO. Powiem szczerze aż do bólu, jestem na to za krótki.

- Boję się, że te plany mogą dojść do skutku - nie kryje Stanisław Pawlak. - Brakuje zdecydowanego stanowiska władz regionu i przede wszystkim, polityków PO.

Już w 2008 roku w KSC powstała analiza, z której jasno wynika, że przeprowadzka do stolicy oznacza duży wzrost wydatków. W minionym roku utrzymanie warszawskiej filii kosztowało kilka razy więcej niż całej centrali.

Senator Wyrowiński nie rozumie z kolei, czemu szefowie KSC chcą rozbić stworzony w Toruniu zespół fachowców, ludzi, którzy przez lata budowali sukcesy tej firmy. Wiadomo, że w stolicy specjaliści kosztują znacznie więcej.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska