Może niewielu o nim słyszało, bo w końcu czym jest fizyka medyczna? Do wyobraźni jednak przemawiają fakty. Właśnie on jako pierwszy na świecie (!) otrzymał obrazy przekrojów tkanek oka wykonane w działaniu, bez dotyku, w czasie rzeczywistym. Właśnie on skonstruował spektralny tomograf optyczny, urządzenie najnowocześniejsze na świecie; wkrótce będzie używane w polskich i zagranicznych klinikach okulistycznych pod nazwą SOCT Copernicus.
Wprawiony w popłoch
Drobny chłopak z tytułem doktora, ubrany - jak zwykle - w sweter i dżinsy. Adiunkt w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, ale równie dobrze mógłby być uznany za studenta. Jego kolega z Zespołu Fizyki Medycznej, Tomek Bajraszewski, tak wspomina pierwsze spotkanie z Maciejem:
- Wprowadzenie do badań prowadzonych w zespole otrzymałem właśnie od niego. Rozpoczął od wypisania na tablicy "krzaków", czyli kompletnie niezrozumiałych jeszcze wtedy dla mnie wzorów (transformaty Fouriera, całki, itp.). Trwało to może z pół godziny, ale już po pierwszych minutach narastał we mnie ogólny niepokój przechodzący w rodzaj paniki. Gdy tak słuchałem wywodów Macieja, przytakując głową, w duszy sobie obiecałem, że już więcej moja noga w tym laboratorium nie postanie.
Maciej Wojtkowski śmieje się na to wspomnienie i przyznaje: - Nadal kiepski ze mnie dydaktyk.
Tomek, przekonany przez innego kolegę, w zespole jednak został, dziś również ma swój udział w budowie toruńskiego tomografu - zajął się elektroniką.
Czy będzie jak dawniej?
Maciej Wojtkowski ostatnie dwa lata spędził w amerykańskim Massachusetts Institute of Technology (MIT) - najbardziej prestiżowej instytucji naukowo-technicznej na świecie.
Tomek ubolewa, że po dwuletnim pobycie w Stanach Maciej trochę się zmienił. - Stał się nieco bardziej poważny i stonowany (lepiej zorganizowany?), ale przejawia pewne cechy Macieja sprzed wyjazdu. Tak więc myślę, że uda nam się go przywrócić do pierwotnej postaci, rozbudzić na nowo ten jego przesadzony humor i będzie taki jak dawniej - mówi z uśmiechem.
Bo Maciej dojrzał, wydoroślał i traktuję pracę bardzo serio. Zrozumiał, że nie można marnować czasu swojego i innych, a na wszystko trzeba ciężko zapracować.
Pomogły im gwiazdy
Fizyk, światowa sława w dziedzinie spektralnej tomografii optycznej (SOCT) i rolnik. Pod Włocławkiem ma dom po dziadku. Gdy był mały, wraz z dwójką starszych braci cały swój wolny czas spędzał w gospodarstwie. Pomagał w żniwach i wykopkach, tam też zafascynował się pszczelarstwem, co zostało mu do dzisiaj. - Kiedyś chciałem zaimponować mojej dziewczynie i przywiozłem do Torunia plaster miodu. Spojrzała nam mnie z politowaniem. Okazało się, że jej dziadek jest zawodowym pszczelarzem.
To była Karolina, studiowała astronomię, on przez dwa lata również, jako drugi fakultet. Na tę dziewczynę z Gniezna zwrócił uwagę dość szybko. Pomogły im gwiazdy. Zima, grudzień, mróz siarczysty. Miejsce - Obserwatorium Astronomiczne w Piwnicach. - Na dodatek w moje urodziny. Bardzo romantycznie - rozmarza się Karolina. - Czarodziejska noc - dodaje Maciej. Od lipca 1999 roku są małżeństwem. Czym on ją ujął? - Był dorosły i odpowiedzialny, inny niż większość moich równieśników - odpowiada Karolina Wojtkowska
Bo fizyka skuteczna
W szkole Maciej miał wstręt do podręczników, bo były nudne. A mimo to fizyka zawsze go fascynowała. - Fizyka, zwłaszcza stosowana, wykorzystuje i informatykę, i matematykę do konkretnych celów - wyjaśnia.
- Na Macieja zwróciłem uwagę na III roku jego studiów. Wyróżniał się tym, że rzucał się na problem i go rozwiązywał - wspomina jego opiekun naukowy prof. Andrzej Kowalczyk, szef Zespołu Fizyki Medycznej UMK.
Była połowa lat dziewięćdziesiątych. Profesor Kowalczyk zdobył grant z "Tempusa" na badania z dziedziny fizyki medycznej i mógł wysłać Macieja Wojtkowskiego na roczny staż do zespołu prof. Aldolfa Ferchera z Instytutu Fizyki Medycznej Uniwersytetu Wiedeńskiego. Tam student z UMK po raz pierwszy zetknął się ze światową nowością zastosowaną w praktyce okulistycznej - tomografią optyczną (OCT).
Na czele drużyny
Profesor Kowalczyk: - Fercher mówi do mnie: "Wiesz, zanim student odpłaci mi za czas i pracę, które w niego zainwestuję, to musi minąć z rok". Po miesiącu pojechałem do Wiednia i okazało się, że Maciej wprowadza w arkana sztuki jakiegoś doktora, a sam nie miał wtedy jeszcze nawet magisterium.
Z Wiednia Maciej Wojtkowski wrócił z materiałem na gotową pracę magisterską, recenzowaną przez prof. Ferchera, w oparciu o którą powstał spektralny tomograf optyczny - nowocześniejszy i bardziej precyzyjny od wynalezionego przez Amerykanów.
Tomek Bajraszewski: - Choć cały zespół włożył ogromny wkład w budowę "wózka", czyli naszego tomografu, to Maciej jest tym "koniem", który ten wózek ciągnie.
Specjalista z MIT
Pierwsze obrazy oka ludzkiego z prototypowego urządzenia zbudowanego przez Zespół Fizyki Medycznej z Instytutu Fizyki UMK uzyskano już w 2001 roku. Równolegle podjęto badania kliniczne w kierowanej przez prof. Józefa Kałużnego Klinice Chorób Oczu obecnego Collegium Medium UMK. Maciej Wojtkowski na prestiżowych konferencjach prezentował wyniki tej toruńsko-bydgoskiej współpracy, a o tomografie było coraz głośniej.
Na jednej z nich, w Stanach Zjednoczonych, skromny student z UMK poznał prof. J.G.Fujimoto - szefa grupy, która na początku lat dziewięćdziesiątych jako pierwsza na świecie opracowała metodę tomografii optycznej. Obaj wygłaszali tam referaty. Od 2003 roku, już jako doktor, przez dwa lata przebywał u profesora na dwuletnim stażu we wspomnianym prestiżowym MIT.
- Pojechałem tam głównie po to, żeby nauczyć się organizacji pracy w dużej grupie badawczej - mówi Maciej i dodaje: - To była praca w ogromnym stresie, pod presją czasu, bo konkurencja deptała nam po piętach.
W Stanach chłopak z Włocławka współpracował również z kliniką w Bostonie, gdzie przeprowadzał eksperymenty na tomografie. Zresztą później dostał stamtąd propozycję pracy. Zachęcali go także inni, np. uniwersytet Illinoi, klinika z Kalifornii i liczne firmy prywatne.
Dlaczego wrócił?
Tomografia optyczna (OCT)
To stosunkowo nowa metoda otrzymywania obrazów przekroju tkanek. Jej idea została przedstawiona w 1991 roku przez grupę badaczy w Masachusetts Institite of Technologii (MIT). Dwa lata później na Uniwersytecie Wiedeńskim wykonano pierwsze pomiary przekroju siatkówki oka ludzkiego in vitro, a w 1996 roku przy współpracy firmy Zeiss-Humphrey produkującej sprzęt optyczny, wykonano pierwszy tomograf optyczny. W 1999 roku w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zespół pod kierunkiem prof. Andrzeja Kowalczyka zbudował urządzenie laboratoryjne i rozpoczął prace naukowe nad alternatywnym rozwiązaniem - zastosowaniem w nim spektralnej tomografii optycznej (SOCT). Przy użyciu amerykańskiego tomografu pacjent badany jest dwie sekundy i nie może w tym czasie ani mrugnąć, ani wykonać żadnego ruchu głową. Urządzenie skonstruowane w Toruniu pozwala zbadać pacjenta w ciągu zaledwie dwóch setnych sekundy. W porównaniu z klasyczną technologią, toruński aparat około 100 razy szybciej dokonuje pomiarów, natomiast rozdzielczość obrazu jest kilkakrotnie wyższa. Urządzenie pozwala także na uzyskiwanie obrazów trójwymiarowych wnętrza oka i poszczególnych jego elementów.
- Czułem się zobowiązany. Tutaj się wykształciłem, tutaj bardzo dużo we mnie zainwestowano - słyszę i mu wierzę. Co istotne, Maciej Wojtkowski był przekonany, że jego wiedza i doświadczenie w Toruniu nie zostaną zmarnowane. W instytucie miał dużo samodzielności, profesor doceniał jego pomysły strategiczne. Były też pieniądze na badania, ponieważ zespół Andrzeja Kowalczyka zdobywał kolejne granty. Uniwersytet podpisał również umowę z firmą OPTOPOL z Zawiercia, która podjęła się produkcji tomografu (ewenement!).
Niestety, coś za coś. - Czasami widywaliśmy się dwie godziny dziennie - wyjaśnia Karolina Wojtkowska. Niekiedy siadywali sobie w tej Ameryce i mówili: zjadłoby się schabowego, pomidorówkę z ryżem albo pierogi.
Maciejowa wada
Karolina Wojtkowska twierdzi, że jej mąż ma same zalety, nie ma więc sensu pytać ją o jego wady.
- Jestem pamiętliwy - przyznaje się Maciej - i dość uparty.... i czasami jednak samolubny, ale to jest coś, nad czym staram się pracować, i z czym walczę. W jego samolubność nie wierzę - z uznaniem mówi o profesorze Kowalczyku, podkreśla też zasługi koleżanek i kolegów z zespołu.
- Maciej uznaje mój autorytet na uniwersytecie, a ja jego w tomografii - mówi z kolei pół żartem pół serio prof. Andrzej Kowalczyk.
Tomek Bajraszewski: - Maciej ma jedną wadę: jest pracoholikiem! Choć w sumie wada ta jest zaletą w przypadku naukowca. Przychodził do laboratorium o 8.00 rano, a wychodził często przed północą. Kiedy byłem studentem stanu wolnego, specjalnie mnie to nie szokowało, bo i sam czasem pracowałem do późnego wieczora dysponując wolnym czasem. Obecnie jestem żonaty i inaczej na to patrzę. No ale gdyby nie ta wspomniana Maciejowa "wada", pewnie nie bylibyśmy na tak zaawansowanym poziomie w postępach nad tomografią optyczną.
Maciej się śmieje - cóż z niego za pracoholik w porównaniu z Amerykanami, dla których 14 godzin pracy to standard. Ale zauważa też:
- Młodzi Polacy na tle Amerykanów wypadają bardzo dobrze. Wiem, że za oceanem zrobiliby fantastyczne kariery, a tu ledwo przędą. I nie obawia się krytykować jego zdaniem fatalnego polskiego systemu kształcenia. To go denerwuje tak samo jak bezpodstawna krytyka i mechanicy samochodowi.
Prognozy się nie sprawdziły
Dr Wojtkowskiego relaksuje muzyka. - To dla mnie narkotyk, który pozwala przejść w inny wymiar - zaczyna opowiadać z pasją. Uwielbia muzykę dawną - ostatnio zachwycił się kompozytorami hiszpańskimi - i współczesną. Dwa bieguny.
Na razie na relaks ma jeszcze wciąż mało czasu. Właśnie wraca z kolejnej konferencji w Stanach Zjednoczonych. Na sześć referatów, które były tam wygłaszane w dziedzinie okulistyki aż cztery zaprezentowali młodzi naukowcy z Zespołu Fizyki Medycznej prof. Andrzeja Kowalczyka.
A dokładnie trzy lata temu w jednym z czasopism pisano: "Wszystko zatem wskazuje na to, że toruński tomograf, ku radości firm amerykańskich, podzieli los patentów - półkowników. Za kilka lat nikt, poza twórcami, nie będzie o nim pamiętał". Tekst nosił tytuł: "Nie zarzynać tej kury". I chyba tylko jakimś cudem kura przeżyła.