Dotarliśmy do osoby, która współpracowała z MOSiR-em. Twierdzi, że zestawienie jego PiT-a się nie zgadza. Zarobił więcej, niż w rzeczywistości dostał. Do tego, okazało się, że ktoś sfałszował jego podpisy. I nawet wie kto to zrobił. Według naszego informatora, który prosił o pozostanie anonimowym, do oszustwa przyznał się kierownik miniaquaparku.
Chodzi m.in. o Macieja Grzeszczaka - kierownika basenu przy Hallera, który zarzuty te uważa za śmieszne. Do winy się nie przyznaje. Co więcej uważa, że to sprawka osób, którym nie podoba się, jak zarządza on basenem. - Grożono mi. Wiem, że niektórzy chcą mnie zniszczyć - przyznał naszemu reporterowi.
Sprawą zajęła się prokuratura, dlatego jeszcze o żadnych malwersacjach nie może być mowy, ale niesmak pewnie na długo pozostanie. Wzajemne oskarżenia i groźby. W toruńskim MOSiR-ze atmosfera jest fatalna.