KT7 CNC BUDOWLANI TORUŃ - WISŁA WARSZAWA 1:3 (18:25, 25:18, 27:29, 21:25)
KT7 CNC BUDOWLANI: Stachowicz, Wilczyńska, Jaroszewicz, Łukaszewska, Gierak, Lewandowska, Bąkowska (l) oraz Siwka (l), Ryznar, Gutkowska, Filipowicz.
W Toruniu duży zawód. Wszyscy liczyli na rewanż za porażkę przed świętami w Warszawie 1:3, ale w rewanżu znowu stołeczny zespół był wyraźnie lepszy. Gospodynie szanse na zwycięstwo zaprzepaściły w trzecim secie. Miały w górze piłkę na wygranie partii, ale nie potrafiły tego wykorzystać. W ostatniej partii grały już wyraźnie bez wiary w sukces.
To był zresztą problem w całym meczu, może poza fragmentami w drugim secie. Torunianki często nie potrafiły skończyć swoich akcji, szczególnie mało skuteczna była Ilona Gierak, od czasu do czasu czystymi zbiciami popisywała się jedynie Marta Łukaszewska. Po drugiej stronie siatki za to bardzo mocno i celne atakowała najczęściej Monika Kutyła, wychowanka Culmena Chełmno i była siatkarka Budowlanych.
Trener Mariusz Soja był po meczu bardzo zły. - Nie rozumiem, jak można nie skończyć akcji, gdy po drugiej stronie skacze siatkarka dużo niższa? Przegraliśmy, bo wszystkie moje zawodniczki popełniły mnóstwo indywidualnych błędów. Trzeba to sobie jasno powiedzieć, Wisła była dużo lepsza.