Archeolodzy, którzy prowadzą badania pod remontowaną ulicą Szeroką niespodziewanie trafili na bramę. Prawdopodobnie będzie ona jednak zasypana.
- W sposób dramatyczny rozjeżdżają się dwa tempa - robót drogowych i dochodzenia do wniosków przez środowisko konserwatorów - mówi Andrzej Szmak, dyrektor Biura Toruńskiego Centrum Miasta.
Elementy archeologiczne, które pojawiły są pod najbardziej znaną ulicą miasta z całą pewnością są pozostałością dawnej bramy, prowadzącej na teren Nowego Miasta.
- Nierealne wydaje się, żeby można je odsłonić i udostępnić, tym bardziej że tam przebiega ok. 8-10 różnych instalacji, które trzeba by pewnie przenieść w inne miejsce - dodaje Szmak.
Na dodatek, jak mówi, wśród konserwatorów nie ma zgodności co do tego, jak ta brama wyglądała. Nie do końca wiadomo też, jak wyglądała Brama Kotlarska, zamykająca Stare Miasto.
- Trudno więc mówić o stworzeniu wiarygodnej makiety tego obszaru, chyba ze posłużylibyśmy się fantazją, co byłoby efektowne turystycznie, ale nieprawdziwe - mówi dyrektor.
Propozycja Biura Toruńskiego Centrum Miasta jest taka, aby odkrywkę zasypać, a granicę między Starym a Nowym Miastem oznaczyć w sposób czytelny i opisowy, np. na tablicy.
- Zastanawialiśmy się też nad tym, aby wyeksponować choć fragment odkrycia, ale technicznie, z tego względu, że mówimy o deptaku, jest to bardzo skomplikowane, bo dochodzą m.in. problemy związane z matowieniem szkła czy wentylacją - wyjaśnia dyrektor Andrzej Szmak.