https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia pod Inowrocławiem. Spadochroniarz spadł na boisko, zginął na miejscu [nowe informacje]

(MC)
Do tragedii doszło w Jacewie, niedaleko Inowrocławia.
Do tragedii doszło w Jacewie, niedaleko Inowrocławia. archiwum/Wojciech Alabrudziński
To miał być jego rutynowy, dziewiąty już skok ze spadochronem. Liczący 29 lat adept podniebnych lotów z Poznania zginął tragicznie w sobotę około godz. 15 w Jacewie w pobliżu Inowrocławia.

Mężczyzna wyskoczył z samolotu należącego do Aeroklubu Kujawskiego. Z niewiadomych przyczyn jego spadochron nie otworzył się i skoczek runął na znajdujące się kilometr niżej prywatne kort. Świadkowie tragedii w pierwszej chwili chcieli go ratować. Okazało się jednak, że już nie żył.

Przeczytaj także: Tragedia pod Inowrocławiem. Spadochroniarz spadł na boisko, zginął na miejscu
- Sprawę bada Komisja do Spraw Badania Wypadków Lotniczych w Warszawie - mówi Izabella Drobniecka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Inowrocławiu.

Skoczek był członkiem poznańskiego Związku Polskich Spadochroniarzy. Szkolenie odbywał jednak w Pile pod okiem instruktorów z Aeroklubu Kujawskiego.- Za wcześnie jeszcze na wyciąganie jakichś wniosków w tej sprawie - mówi Sławomir Jędrzejczak, pilot szybowcowy i członek aeroklubu odpowiedzialny za kontakt z mediami. - Nie był nowicjuszem, miał na koncie już osiem skoków. A spadochron miał ważne atesty. Sprzęt przeszedł też przegląd techniczny.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

2 raz gazeta pomorska usunela moj komentarz !
Od kiedy jest cenzura na tym portalu?

k
k

Miał na koncie osiem skoków i nie był nowicjuszem? Co to jest osiem skoków w spadochroniarstwie?

s
syk

Dzieiwąty skok nigdy nie jest skokiem rutynowym tym bardziej, że system otwarcia na którym skakał jest tylko przejściowym do systemu tzw. "miękkiego pilocika". Skoczek był nowicjuszem. Pytań jest kilka. Po pierwsze dlaczego skoczek nie otworzył głównego spadochronu- odpowiedzi na to pytanie też może być kilka: spanikował, miał zablokowany uchwyt, nieprawidłowo ułożony system otwarcia (przypadek taki wystąpił w wypadku śmiertelnym bodaj że pod Wrocławiem jakieś 3 lata temu), czy też zasłabnięcie. Pytanie drugie, to dlaczego nie został otwarty spadochron zapasowy (przez skoczka, a w ostateczności -przez automat)? Wygląda na to, że błąd mógł popełnić człowiek (na etapie układania lubi skoku), ale dodatkowo zawiódł sprzęt, który gdyby zadziałał prawidłowo, mógł ten błąd wyeliminować. Z pewnością PKBWL odpowie na te pytania, ale na raport będziemy musieli poczekać. 

P
Pensioner

Współczucia dla rodziny  :( 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska