Mężczyzna wyskoczył z samolotu należącego do Aeroklubu Kujawskiego. Z niewiadomych przyczyn jego spadochron nie otworzył się i skoczek runął na znajdujące się kilometr niżej prywatne kort. Świadkowie tragedii w pierwszej chwili chcieli go ratować. Okazało się jednak, że już nie żył.
Przeczytaj także: Tragedia pod Inowrocławiem. Spadochroniarz spadł na boisko, zginął na miejscu
- Sprawę bada Komisja do Spraw Badania Wypadków Lotniczych w Warszawie - mówi Izabella Drobniecka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Inowrocławiu.
Skoczek był członkiem poznańskiego Związku Polskich Spadochroniarzy. Szkolenie odbywał jednak w Pile pod okiem instruktorów z Aeroklubu Kujawskiego.- Za wcześnie jeszcze na wyciąganie jakichś wniosków w tej sprawie - mówi Sławomir Jędrzejczak, pilot szybowcowy i członek aeroklubu odpowiedzialny za kontakt z mediami. - Nie był nowicjuszem, miał na koncie już osiem skoków. A spadochron miał ważne atesty. Sprzęt przeszedł też przegląd techniczny.
Czytaj e-wydanie »