Wydarzenie to wywołało w mieście wielkie poruszenie. Historia ta zaintrygowała również mnie i spróbuję ją odtworzyć po 76 latach.
Trudno było znaleźć biograficzne informacje, dotyczące bohatera tego tragicznego zdarzenia. Różnice występują w dacie urodzenia, data śmierci podana jest tylko jako lata trzydzieste oraz że zmarł we Francji.
Czytaj też: Stalker kocha do bólu
Bohdan de Rosset urodził się w1894 r., był oficerem 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, od roku 1921 był rotmistrzem. Został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.
W lipcu 1936 roku powrócił z Paryża, zamieszkał z dwójką dzieci u krewnych w majątku Jurkiszki, w gminie Mejszagolsk pod Wilnem. Żona pozostała we Francji, ponieważ małżonkowie postanowili się rozwieść.
Podczas częstych podróży do Wilna Bohdan de Rosset poznał 22-letnią pannę i zakochał się w niej do szaleństwa. Daremnie starał się o jej względy - miłość pozostała nieodwzajemniona. Rodzice dziewczyny również nie byli mu chętni. Głównym powodem były zapewne nieuregulowane stosunki małżeńskie z dotychczasową żoną. Poza tym de Rosset był dużo starszy, wyznania prawosławnego, a panna rzymsko-katolickiego.
Nie ustępował jednak i zaczął wprost prześladować wybrankę swego serca. Rodzice w obawie o bezpieczeństwo córki, w tajemnicy przed zakochanym bez pamięci Bohdanem wysłali ją na dwutygodniowy pobyt do znajomych w Bydgoszczy.
Przeczytaj również: Pierwszy stalker zatrzymany w Bydgoszczy. 43-latek nękał dziewczynę sms-ami
Okres międzywojenny. Widok na ul. Gdańską u zbiegu Dworcowej i Pomorskiej.
(fot. ze zbiorów Wacława Szmeltera)
Zjawiła się w naszym mieście we wtorek, 1 grudnia 1936 roku. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale już 4 grudnia, w piątek do miasta nad Brdą przyjechał de Rosset. Biorąc pod uwagę fakt, że nie było komórek i Facebooka tempo uzyskania informacji było zawrotne. Można tylko przypuszczać, iż przekupna była służba w rodzinnym domu nieszczęsnej panny. Zamieszkał u swojego znajomego, a nie znając adresu ukochanej, całe dnie spędzał chodzą po mieście w nadziei, że spotka tę, do której tęsknił i wzdychał.
I spotkał ją na swoje nieszczęście. W poniedziałek, 7 grudnia na Placu Wolności, dziewczyna nie wierzyła własnym oczom, chciała uniknąć spotkania, ale było już za późno.
De Rosset zbliżył się do niej, przywitał i zaprosił do restauracji. Odmawiała stanowczo, ale wobec jego natarczywości uległa. W lokalu on zamówił koniak, a ona kawę. Wyznał swoją miłość, prosił, aby wbrew woli rodziców została jego żoną i matką jego dwójki dzieci. Twierdził, że nie wyobraża sobie bez niej życia. Dziewczyna, nieco wystraszona, dała wymijającą odpowiedź.
"Ty, albo ziemia", "Ty, albo ziemia" - powtarzał de Rosset kilkakrotnie, żądając konkretnej odpowiedzi. Wstał, sięgnął do kieszeni płaszcza wiszącego opodal stolika, wyciągnął rewolwer, a nie papierosy jak sądziła, przyłożył lufę do piersi i strzelił. Dziewczyna zemdlała, a wśród gości zapanowała panika, czemu nie należy się dziwić.
Zobacz także: Stalking - stare zjawisko, nowa nazwa, czyli nękanie z powodu chorej miłości
Bohdan de Rosset dawał jeszcze słabe oznaki życia, gdy przyjechała karetka, zmarł na noszach. Lekarz stwierdził zgon, a zwłoki przewieziona do kostnicy przy Szubińskiej.
Rewolwer, z którego się zastrzelił to FN kaliber 6,35 mm.
8 grudnia przyjechał do Bydgoszczy brat zmarłego Stanisław de Rosset - dyrektor departamentu i radca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, by zająć się pogrzebem.
Gdzie został pochowany Bohdan de Rosset? Co to była za restauracja, w której padł strzał? Ukochana de Rosseta miałaby dziś 98 lat, czy odwiedziła jeszcze Bydgoszcz? Te pytania pozostaną chyba bez odpowiedzi...
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »