Do tragicznego zdarzenia doszło w pobliżu miejsca, gdzie miejscowy automobilklub zorganizował trening. Podejrzany o spowodowanie wypadku był pod wpływem środków odurzających.
- Widziałem, jak samochód wjechał w samochód. Poczułem, że coś jest nie tak. Zacząłem biec i nie myliłem się. Leżała moja żona, obok dzieci. Moja córka straciła oddech. Pomagałem jej oddychać. Robiłem masaż serca, dopóki nie przyjechała karetka - to relacja pana Radosława, najbliższej osoby poszkodowanych w wypadku w Pile.