- Wszystkim służbom chcę raz jeszcze bardzo podziękować i zapewnić, że wszelka pomoc będzie udzielona - mówił szef rządu.
Premier przyznał, że wiele osób jest w bardzo złym stanie psychicznym. - Na bieżąco działały cztery śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a także śmigłowiec TOPR we współpracy z GOPR. W gotowości jest śmigłowiec policyjny Black Hawk - podkreślał premier Morawiecki. Pierwszy śmigłowiec poleciał do poszkodowanych już cztery minuty po zgłoszeniu.
- Z punktu widzenia akcji ratowniczej, bazy sprzętowej, profesjonalizmu służb medycznych, ratowniczych, wszystko zostało zabezpieczone tak jak trzeba. To, co można było zrobić, zostało zrobione - ocenił premier.
- Bardzo serdeczne wyrazy współczucia wszystkim rodzinom poszkodowanych. Wierzę głęboko, że te osoby, które są transportowane do ośrodków szpitalnych zostaną uratowane - podsumował.
Akcja ratunkowa została wstrzymana ok. godz. 20.
W czwartek przed godz. 13 w Tatrach rozpętały się burze. Ich skutki okazały się tragiczne. Zginęły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Ponad sto osób zostało rannych. Według lokalnych mediów prawdopodobnie jeden z piorunów uderzył w łańcuch, którego trzymało się kilkanaście osób.
- To największa akcja od 2003 roku i słynnej lawiny w Tatrach, która porwała licealistów. W czwartek działało pięć śmigłowców, podczas gdy najwięcej dotąd używano dwóch - usłyszeliśmy od osoby pracującej przy akcji ratunkowej. Przed godz. 17 w akcji brało udział blisko 100 strażaków.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
