https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna historia leśnika Tokarskiego

(jm)
Aleksander Tokarski w Zegrzu, 1928-29 - stoi pierwszy z prawej. Fotografia ze zbiorów  Grażyny Ode-Zwolińskiej.
Aleksander Tokarski w Zegrzu, 1928-29 - stoi pierwszy z prawej. Fotografia ze zbiorów Grażyny Ode-Zwolińskiej.
W dziejach wsi Warząchewka kryje się wiele historii, które mogłyby być kanwą dla filmowców.
Aleksander Tokarski
Aleksander Tokarski

Aleksander Tokarski

Aleksander Tokarski, syn Stanisława i Pelagii, urodził się w 1907 r. w gajówce Krzywe Błota koło Włocławka.

Pierwsze nauki pobierał w Kurowie koło Kowala, następnie w Gimnazjum Jana Długosza, a w latach 1922 -25 - w Państwowej Niższej Szkole Technicznej we Włocławku, której nie ukończył. Po przerwaniu nauki pomagał ojcu, aż do czasu służby wojskowej, odbytej w latach 1928 -1930 przy I pułku łączności w Zegrzu. Ponownie powołany na 1,5 miesięczny kurs do wojska uzyskuje stopień kaprala. Po powrocie z wojska pełnił funkcje dozorcy w nadleśnictwie Kowal.

W 1935 r. w Warząchewce obejmuje funkcję gajowego po ojcu, Stanisławie, znanym z surowości i służbistości w pracy, który nieraz dał się we znaki ludziom z okolicznych wsi. Z relacji rodziny wynika, że był lubiany i poważany wśród miejscowej społeczności, co często było powodem dezaprobaty ze strony jego ojca Stanisława. Ale Aleksander, mając świadomość powszechnie panującej tam biedy i niedostatku, pozwalał na zagospodarowywanie pewnych ilości drewna.

Do dramatu rodziny Tokarskich przyczyniło się rodzeństwo Zasadów z Łagiewnik koło Kruszyna. Aleksander poślubia Mariannę Zasadę. Czyni to wbrew stanowisku ojca, który nigdy nie zaakceptował tego związku. Do tego stopnia, że nawet najbliżsi nie uczestniczyli w ceremonii zaślubin, która miała miejsce w 1937 roku w kościele parafialnym w Kruszynie.

Fatum zawisło nad rodziną Aleksandra gdy okazało się, że u żony stwierdzono zaawansowaną gruźlicę. W tym czasie wybuchła II wojna. Żona wiedziała o ukryciu przez męża broni - a po wejściu okupanta leśnicy mieli bezwzględny obowiązek jej zdania. Świadomość nieuniknionej, bliskiej śmierci w połączeniu z uczuciem chorobliwej zazdrości doprowadziła ją do złożenia donosu na męża o zakopanej pod gruszą na terenie gajówki broni. Aleksander został aresztowany na terenie gajówki Wikaryjskie (Warząchewka Polska) 30 sierpnia 1940 r. Nie mogąc uwierzyć w potworność czynu dokonanego przez żonę i szwagra Konstantego długo zaprzeczał oskarżeniom. Dopiero po strasznym biciu przyznał się i wskazał miejsce ukrycia broni.

Tym tak haniebnym czynem zbulwersowani byli nie tylko mieszkańcy Warząchewki, licznie uczestniczący przy wstępnej procedurze przesłuchiwania na miejscu, a później także obecni przy odkopywaniu tejże broni przez niego. Skazany przez sąd na karę śmierci, w pierwszym okresie przebywał w więzieniu w Rawiczu, następnie wywieziony do obozu w Mauthausen, gdzie umiera 18 marca 1943 roku. Jego żona zmarła kilka dni po aresztowaniu męża. Pochowana została na cmentarzu w Kruszynie.

Tragedia ta, niczym rzucony w wodę kamień, wyzwoliła kolejne nieszczęście i powracającą falą przyczyniła się w dużej mierze do nagłej śmierci ojca Aleksandra - Stanisława Tokarskiego, po otrzymaniu wiadomości o śmierci syna w obozie koncentracyjnym. Po aresztowaniu Aleksandra Tokarskiego, funkcję i opiekę nad leśniczówką okupanci powierzyli Niemcowi Johanowi Henckie.
Córka Aleksandra Tokarskiego Helena (ur. w 1938 r.) po wojnie założyła rodzinę i wyjechała na Ziemie Odzyskane.

Waldemar Tokarski, bratanek Aleksandra, mieszkający w miejscowości Czarne, koło Skrzynek w gminie Baruchowo, codziennie dojeżdżał stamtąd autobusem do pracy we Włocławku. W Kłótnie często dosiadał się starszy mężczyzna, który opowiedział następującą historię. W 1945 roku był młodym człowiekiem, służył wtedy we włocławskim Urzędzie Bezpieczeństwa, instytucji siejącej powszechny strach i grozę, mieszczącej się przy ulicy Orlej. Tuż po zakończeniu wojny do UB wpłynęła informacja od mieszkańców Warząchewki dotycząca dramatu z 1940 roku. Przybył on w charakterze pisarza wraz z wyznaczonym do prowadzenia sprawy oficerem, do domu Tokarskich w Michelinie.

Oficer nastawał na ukaranie sprawcy. Pelagia Tokarska zdecydowanie odmówiła złożenia swojego podpisu pod dokumentem, który byłby podstawą do wszczęcia postępowania. Oświadczyła, że jej synowi już nic życia nie przywróci, zaś ona sama w żaden sposób odwetu w zemście szukać nie zamierza, a ocenę czynu pozostawia boskiej sprawiedliwości.

Epilogiem tej historii jest upamiętnienie w 2012 r. przez mieszkańców Warząchewki wszystkich ofiar - męczenników II wojny światowej, wywodzących się lub związanych z tym terenem. Wśród wymienionych ofiar widnieje nazwisko gajowego Aleksandra Tokarskiego.

Opracowano na podstawie przygotowywanej do druku książki Sławomira Kwiatkowskiego "Warząchewki - jedyne takie miejsce w Polsce".

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska