Czy inwestycji wartej ponad 400 milionów złotych grozi szybki, poważny remont? Po czterech miesiącach od otwarcia linii tramwajowej do Fordonu wykryto pierwsze usterki. Motorniczy, którzy obsługują trasę wskazali drogowcom miejsca, w których tramwaje zbyt mocno kołyszą się i grozi im wykolejenie. Pojazdy muszą mocno zwalniać. W dwóch miejscach (ulica Lewińskiego oraz okolice ronda ONZ) wprowadzono nawet ograniczenie prędkości do 20 kilometrów na godzinę.
Więcej wiadomości na temat linii tramwajowej do Fordonu TUTAJ.
Spółka Tramwaj Fordon, która nadzoruje działanie nowej trasy jest już po pierwszych oględzinach miejsc, gdzie tory zostały uszkodzone.
- Doszło do nich wskutek ostatnich dużych różnic temperatur - wyjaśnia w rozmowie z nami Maciej Kozakiewicz, prezes spółki.
Tramwaj Fordon zajął już się tą sprawą. Do wykonawcy największej inwestycji tramwajowej w mieście wystosowano prośbę o szybki przyjazd i naprawę torów w ramach gwarancji. - W najbliższych dniach znana będzie data naprawy - dodaje Kozakiewicz.
Na szczęście usterka nie wydaje się być poważna. W większości takie problemy można rozwiązać w czasie, gdy tramwaje normalnie kursują.
- Prawdopodobnie tak będzie również w tym przypadku. Poza tym możemy wziąć pod uwagę okres nocny, w czasie którego torowisko zostanie naprawione - wyjaśnia prezes Tramwaju Fordon.
Bydgoscy drogowcy podkreślają, że pasażerowie komunikacji miejskiej nie muszą się martwić. Nikt nie zamierza w najbliższym czasie zamykać całego odcinka.