Do finału rozgrywek pozostało jeszcze sześć kolejek. Przed najbliższym, wyjazdowym, meczem w Tychach żółto-niebiescy plasują się na 8. miejscu. To solidne podstawy, aby zakończyć sezon bez drżenia łydek. Spadek z ligi piłkarzom nie grozi. Awans tym bardziej. Czas zatem pomyśleć o przyszłości.
W Toruniu ludzie są zdeterminowani. Od dawna chcą, aby piłka nożna dobrze się wszystkim kojarzyła. Obecne władze klubu, przy olbrzymim wsparciu miasta i firmy "Marwit", eliminują skutecznie zaniedbania poprzedników. Od strony sportowej już tak różowo nie jest.
Wyniki zespołu ani w poprzednim, ani w trwającym sezonie nie satysfakcjonują nikogo. Elana postrzegana jest jako solidny zespół, tyle że rzemieślników, z abonamentem na miejsce co najwyżej w środku tabeli. Kameleonowa gra, zwłaszcza jej skuteczność zaważyły na tym, że w klubie podczas obecnego sezonu doszło aż do trzech zmian trenerów.
Po ostatnim wygranym 2:0 meczu z Rakowem trener Grzegorz Wędzyński podzielił się z dziennikarzami spostrzeżeniem: - Nie podniecajmy się wynikiem. W grze zespołu dostrzegam wiele elementów do poprawienia. Potem w bardziej kuluarowej scenerii dorzucił: - Ale do końca sezonu postaramy się jeszcze uprzykrzyć życie rywalom.
Szkoleniowiec miał zapewne na myśli drużyny z czołówki, bowiem torunianom przyjdzie mierzyć się jeszcze m.in. z Tychami, Miedzią i Bytovią, a więc kandydatami do awansu.
Więcej w środowym, papierowym wydaniu "Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »