Trzech króli żąda, by 6 stycznia był dniem wolnym. Nie stać nas na to!

Inicjatorem projektu, którym ponownie zajmie się Sejm, jest m.in. Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi.

Najpierw trzeba zapracować, by potem móc świętować

- Jak było można zabrać to święto Polakom? Przez kilkanaście stuleci było wolne od pracy i nie zmieniły tego ani rozbiory, ani okupacja Dopiero za czasów Władysława Gomułki w 1960 roku, zabrano święto - tłumaczył Kropiwinicki. Uważa on, że Polska wcale nie przoduje wśród krajów UE co do liczby dni wolnych od pracy w ciągu roku lecz znajduje się na 12 miejscu - dodaje prezydent Łodzi.

- Walczymy o wyższy poziom życia. Kolejne wolne na pewno w tym nie pomoże. Najpierw trzeba zapracować, by potem móc świętować - komentuje Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. - Wie o tym choćby Szwecja. Ma dużo świąt wolnych, ale nie możemy się z nią równać. Powalczmy dochodem narodowym, a nie liczbą świąt!

Inni nie mają takiej potrzeby, choć bardziej ich stać

- Stan polskiej gospodarki i poziom wydajności pracy uniemożliwia przyjęcie takiego rozwiązania - twierdzi też Bogusław Piwowar, wiceprezes BCC. - Nawet w krajach o uznanych tradycjach demokratycznych, jak na przykład Francja czy Wielka Brytania lub też państwach o rozwiniętej tradycji chrześcijańskiej, jak Włochy czy Hiszpania, nie ma potrzeby ustanawiania nowych świąt. Nasz kraj jest na gospodarczym dorobku. Dystans jaki nas dzieli od rozwiniętych gospodarczo krajów Unii sięga 15-20 lat. Nie stać nas na straty, jakie powstaną w wyniku wprowadzenia kolejnego wolnego, a już szczególnie w okresie trudności gospodarczych.

Tymczasem na wolnym 6 stycznia państwo może stracić 5 mld zł.