Michael Jepsen Jensen to zdecydowanie jedna z największych rewelacji tego sezonu PGE Ekstraligi. Duńczyk rozgrywki zaczął na ławce rezerwowych PSŻ Poznań. Do Grudziądza trafił w trybie awaryjnym, gdy długotrwałej kontuzji nabawił się Jason Doyle.
W zespole GKM Jensen z miejsca stał się nie tylko wartościowym zmiennikiem, ale jednym z liderów zespołu. Rundę zasadniczą zakończył z dziesiątą średnią w PGE Ekstralidze - 2,09, minimalnie jedynie gorszą od lidera teamu Maxa Fricke'a. Po świetnych meczach w play off jeszcze poprawił średnią na 2.11 i to ostatecznie właśnie on został najskuteczniejszym zawodnikiem grudziądzkiej drużyny w tym sezonie.
Trener Robert Kościecha chwalił nie tylko jego jazdę i wyniki, ale także pozytywny wpływ na atmosferę oraz nieustanne inwestowanie i udoskonalanie bazy sprzętowej. - Gdy przyjechał na pierwszy trening usiedliśmy z nim i jego żoną, powiedziałem: niczym się nie przejmuj, spokojnie pracuj, nie będzie żadnej presji. Stworzyliśmy mu szansę, a on ją wykorzystał - mówi Robert Kościecha.
– Rozmowy z Michaelem były szybkie i konkretne. Nie wyobrażałem sobie przyszłorocznej drużyny bez tego zawodnika, który dołączył do nas w trakcie sezonu i z miejsca stał się jej liderem. Z pewnością to jego postawie zawdzięczamy bardzo wiele i to, że ten sezon był dla naszego klubu tak udany. To zdecydowanie największe objawienie tego sezonu. Dodatkowo należy podkreślić jego zaangażowanie w życie całej drużyny, atmosferę jaką wokół siebie buduje, jak i masę pozytywnej energii, którą zaraża kolegów z zespołu. Porozumienie z „MJJ” było dla nas kluczowe i jestem niezwykle szczęśliwy, że będziemy mieć go kolejny rok w Grudziądzu – powiedział Marcin Murawski, cytowany prze portal GKM.
Lewandowski rezygnuje z gry u Probierza. Co dalej z reprezentacją?

Jensen jest trzecim seniorem w składzie Bayersystem GKM na kolejny sezon, wcześniej klub potwierdził zawarcie nowych kontraktów z Maxem Frickiem i Wadimem Tarasienko. Po nieudanej próbie rozmów z Szymonem Woźniakiem w składzie zostanie prawdopodobnie także Jaimon Lidsey.