https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzemeszno. Większość nie narzeka, że jest w Wielkopolsce

Anna Komendzińska
Trzemeszno z lotu ptaka
Trzemeszno z lotu ptaka Strona Urzędu Miasta w Trzemesznie
Reforma administracyjna w 1999 r. przeniosła Trzemeszno z województwa bydgoskiego do województwa wielkopolskiego. Dziś sprawdzamy, jak tę decyzję oceniają z perspektywy czasu politycy oraz mieszkańcy grodu Kilińskiego.

- Urodziłem się w 1949 roku, od zawsze mieszkam w Trzemesznie. Tu kończyłem gimnazjum i liceum. Wtedy to było województwo poznańskie - opowiada Michał Alwin, emeryt, dla którego reforma była powrotem do tradycji. Twierdzi, że większość trzemesznian jest, tak jak i on, zadowolona z tej zmiany, choć była ona źródłem rozbieżności na gruncie lokalnym, a może i nawet... domowym. - Mam dwoje dzieci. Jedno kończyło studia w Poznaniu, a drugie w Bydgoszczy - śmieje się Michał Alwin.

Gmina Trzemeszno. Znów będziemy patrzeć z góry. Wieża zostanie odbudowana

- Powrót do historycznych granic wielkopolski to była bardzo dobra decyzja. Nie tylko my mieliśmy takie ciągotki, ale też Mogilno, a słyszałem, że nawet Inowrocław. Zawsze lepiej jest w województwie większym, bogatszym - mówi Marek Gotowała, były burmistrz Trzemeszna.

Podobne zdanie ma obecny burmistrz: - Byłem w grupie osób, które walczyły, by Trzemeszno znajdowało się w województwie wielkopolskim. Jako rodowity poznaniak, ale także człowiek związany przez wiele lat z Trzemesznem, zawsze wiedziałem, że tam jest jego miejsce - zapewnia Krzysztof Dereziński, podkreślając, że bliska relacja Trzemeszna ze stolicą wielkopolski widoczna jest chociażby w kontaktach z poznańskim Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza (jeden z jego założycieli, ks. Stanisław Kozierowski, był rodowitem trzemesznianinem).

- Z Poznaniem jesteśmy zwiąani także sportowo. W Trzemesznie mieszka wielu kibiców "Lecha", i to takich, którzy jeżdżą na każdy mecz - dodaje burmistrz, który sam do takich kibiców się zalicza.
Zdecydowanie pozytywnie o decyzji z 1999 r. wypowiada się też Dariusz Jankowski, zastępca burmistrza Trzemeszna, choć twierdzi on również, że problem jest złożony i trzeba go rozpatrywać szeroko, w wielu aspektach. - Rzeczywistość samorządowa się zmienia. Jedne rzeczy zyskują, inne tracą na znaczeniu. Teraźniejszość jest efektem działalności podejmowanych w czasach województwa bydgoskiego - zauważa. Jako przykład pierwszej dużej decyzji powiatu gnieźnieńskiego wiceburmistrz podaje wybudowanie drogi w kierunku Witkowa, która to inwestycja pochłonęła ponad 3 mln złotych.

- plusy i minusy przynależności do powiatu, gdzie Gniezno jest miastem dominującym - mówi Dariusz Jankowski. Minusy z pewnością dostrzega Barbara Bultrowicz, mieszkanka Trzemeszna, na co dzień komendantka Hufca ZHP w Mogilnie. - Łatwiej nam było załatwiać wszystkie sprawy w Mogilnie. Pracuję tam, więc na całą sprawę patrzę z innego punktu. W Gnieźnie traktują nas jak intruzów, jako kogoś niepotrzebnego, sprawiającego kłopot, a w Mogilnie czuliśmy się swojsko. Na początku mocno to odczuwaliśmy, bo to nie są moje odosobnione opinie - skarży się kobieta. - Ludzie się jednak już jakoś przyzwyczaili.

- Nie widzę żadnych korzyści z naszej przynależności do Wielkopolski - mówi pragnąca zachować anonimowość pani Ania. - Pamiętam, że gdy decydowano o włączeniu gminy Trzemeszno do województwa wielkopolskiego większość mieszkańców tego nie chciała. Mniejsza grupka zwolenników była jednak bardziej hałaśliwa i stało się. Ja najchętniej widziałabym Trzemeszno w województwie kujawsko-pomorskim.

- W Mogilnie mieliśmy wydeptane ścieżki do wszystkich instytucji - przyznaje Krzysztof Dereziński. - To jest zdanie niektórych mieszkańców i ja to szanuję - podkreśla burmistrz, zapewniając, że może sygnalizować kwestię traktowania po macoszemu petentów w Gnieźnie, aby nieprzyjemne sytuacje nie miały miejsca.

Tymczasem, niezależnie od tych problemów, Trzemeszno cieszy się z własnego rozwoju. - Mamy zatwierdzony plan zagospodarowania przestrzennego miasta, mamy określony potencjał, silne rolnictwo w naszej gminie, duże zakłady, choćby Przedsiębiorstwo Przemysłu Ziemniaczanego. Miasto się zmienia - podkreśla Dariusz Jankowski.

- W latach powojennych wyrósł nam dość duży przemysł, potem pojawiło się sporo inicjatyw prywatnych - potwierdza Marek Gotowała. - Lokalna kultura niczym się nie różni od innych. Nasze zespoły mają kontakty z województwem kujawsko-pomorskim. Ludzie jeżdżą też do opery bydgoskiej, do teatrów czy kin. Kultura nie zna granic. I bardzo dobrze - podsumowuje były burmistrz.

Większość mieszkańców granice pojmuje jednak bardziej geograficznie: - I wtedy byliśmy na końcu województwa, i teraz też jesteśmy - kwituje z przekąsem Michał Alwin.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Kończyłem LO w Trzemesznie - jeszcze za czasów Województwa Bydgoskiego. W klasie prof. Władysława Derezińskiego - ojca aktualnego burmistrza.
Teraz mieszkam w Poznaniu - ze względów rodzinnych nie miałem wyboru.
Na bieżąco jestem zorientowany w sprawch Trzemeszna i wiem, że Gniezno traktuje Trzemeszno po macoszemu - gorzej niż Mogilno.
Dowody - pierwszy z brzegu - szkolnictwo. Czyżby Pan Burmistrz zapomniał jak potraktowała go Rada Powiatu Gnieźnieńskiego a właściwie jej przewodniczący, gdy chciał wystąpić w sprawie połączenia "raszpli" jak mówiło się za naszych czasów z Liceum.
Nawet rozumiem Burmistrza - musi zachowywać się "dyplomatycznie" gdyż wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Trzemeszno w dalszym ciągu będzie "NA PERYFERIACH" Województwa Wielkopolskiego, które lata świetności ma już dawno za sobą.
Władze Kujawsko-Pomorskie są aktywniejsze i bardziej kreatywne niż posiadające manię wielkości i odcinające kupony z dawnej świetności władze Wielkopolskiego.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska