Urzędnicy obiecują pomóc, ale wiele zrobić nie mogą. Minął zaledwie miesiąc od rozpoczęcia budowy drugiego ronda w Tarpnie, a mieszkańcy już nie mogą wytrzymać "atrakcji" jakie zapewnia im ta inwestycja. Tuż pod ich balkonami hałasują maszyny budowlane, a na nierównościach skrzyżowania podskakują TIR-y i samochody ciężarowe.
- Wszystko w mieszkaniu nam się trzęsie! Szyby drżą, przedmioty na meblach się przesuwają, podłoga dygoce! Istne trzęsienie ziemi! - mówi Romuald Huk, mieszkaniec kamienicy na rogu skrzyżowania ul. Poniatowskiego i Paderewskiego. - A jeszcze na domiar złego kiedy po terenie budowy jeżdżą walce, to włączają wibrację, żeby ubić piach. Od tego już w ogóle oszaleć można!
Nierówności powstały po zdarciu jednej z warstw asfaltu. Jednak w miejscu gdzie zlokalizowane są studzienki kanalizacyjne, asfaltu nie można było ściągnąć, bo zdaniem urzędników wystawałyby ostro ponad nawierzchnię jezdni. Nie było też możliwości ich przycięcia, albo wyrównania.
- Asfalt wycięła specjalna maszyna i ona nie mogła bardziej uskoków złagodzić - tłumaczy Jarosław Murgała, urzędnik z referatu dróg, który nadzoruje tę inwestycję. - Jedyne co można w tej chwili zrobić to położyć kawałek asfaltu, żeby spłaszczyć krawędzie. Przekażę takie sugestie wykonawcy. Walce natomiast posiadają specjalne mechanizmy wibrujące, którymi ubijają podłoże. Jeśli piach nie będzie odpowiednio ubity, to później na skrzyżowaniu mogą pojawić się dziury.
Wygląda na to, że mieszkańcy ul. Poniatowskiego muszą jakoś przecierpieć budowę. Z nadzieją, że nie będzie się ona tak przeciągała jak modernizacja sąsiedniego skrzyżowania ulic Paderewskiego i Kwidzyńskiej.