Gołębiewski przekombinował
Trenując młodzieżowe zespoły Escoli Varsovia Marek Gołębiewski stawiał na futbol ofensywny i elastyczny, bo w końcu była to swego czasu akademia FC Barcelony. W czwartek szkoleniowiec Legii chyba wymagał zbyt dużo od swoich piłkarzy, wymagając tego drugiego. Od pierwszej minuty zagrali zarówno Matthias Johansson, Yuri Ribeiro i Filip Mladenović, a ustawienie na boisku zmieniało się co 15 minut w pierwszej połowie. Portugalczyk raz grał na prawym wahadel, raz w środku obrony, raz na lewej, a w drugiej odsłonie wrócił na prawą stronę. Piłkarze Legii po prostu się w tym nie odnaleźli.
Koszmary w obronie
Cezary Miszta, Mateusz Wieteska, Matthias Johansson, Artur Jędrzejczyk, Yuri Ribeiro czy Mahir Emreli - wszyscy popełniali błędy w defensywie, które można pokazywać na kursach skautingowych jako "czerwone flagi" u zawodników. Przy pierwszej bramce zawiedli Wieteska, Emreli i Johansson, przy drugiej aż trzech piłkarzy, a przy trzeciej Miszta. W Europie nie ma co myśleć o dobrych wynikach z taką postawą w obronie.
Papszun na celowniku
Godzinę przed meczem na stronie legia.com pojawił się wywiad z prezesem klubu Dariuszem Mioduskim, w którym otwarcie mówi o zainteresowaniu Markiem Papszunem, trenerem Rakowa Częstochowa. - Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna, bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu - powiedział Mioduski. Marek Gołębiewski nie miał pewnie zbyt wielkich nadziei na długą pracę w Warszawie, ale te słowa ostatecznie to przesądzają.
