Po tragedii w Kamieniu Pomorskim rozpoczęto szereg kontroli w obiektach socjalno-mieszkalnych. Według powołanej komisji, kilka budynków posiada spore usterki, które należy bezzwłocznie naprawić. Niestety, w Rypinie znajdują również dwa obiekty kompletnie nie nadające się do mieszkania.
Jednym z nich jest drewniany barak przy ul. Warszawskiej, zamieszkany przez cztery romskie rodziny.
- Żyjemy jak zwierzęta - opowiada z rozgoryczeniem Kazimiera Grabowska. - Urządziłam mały kącik kuchenny, ale nie mam w nim bieżącej wody. Jeśli chce ugotować obiad, czy się umyć, muszę wychodzić na korytarz, gdzie znajduje się wspólny kran. Największą niewygodą jest dla mnie brak toalety. Niezależnie od pory roku załatwiam się w komórce na węgiel. Jestem wdową, więc nie mogę liczyć na pomoc mężczyzny w zorganizowaniu lepszego miejsca.
Brak toalet w budynku przeszkadza również pozostałym mieszkańcom ul. Warszawskiej.
- Dzieciaki wciąż załatwiają się przy naszym bloku - mówi oburzony pan Janusz. - Wszędzie widać ludzkie nieczystości. To się musi skończyć.
Lokatorzy baraku zgodnie twierdzą, że drewniany budynek jest w potwornym stanie.
- Wystarczy choćby przypadkowa iskra i wszyscy możemy zginiemy w męczarniach - skarży się pani Kazimiera. - Przecież ogień zająłby te ściany dosłownie w jednej chwili.
Taką samą opinię wydał Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który stwierdził, że budynek przy Osiedlu Sportowym 15 oraz część baraku przy ul. Warszawskiej 43B stanowią niebezpieczeństwo dla lokatorów.
- Obiekty są w bardzo złym stanie - potwierdza Łucja Brudzińska. - Podjęliśmy więc decyzję o ich wyłączeniu z użytku. Niestety, odwołał się od niej zarządca budynków, czyli RTBS.
Próbowaliśmy poznać przyczyny odwołania. Niestety, bezskutecznie. Niemożliwe okazało się również skontaktowanie z Lechem Szalkowskim, prezesem RTBS-u .
- Nie mam pojęcia, co będzie z nami dalej - żali się mieszkaniec budynku przy Osiedlu Sportowym. - Za każdym razem, gdy wychodzę z domu, ściska mnie w gardle. Boję się, zostawić dzieci nawet na parę minut.
Dopiero pożar hotelu socjalnego w Kamieniu Pomorskim, zwrócił uwagę na fatalny stan rypińskich budynków.
- Gdyby nie tragiczna śmierć tamtych osób, do tej pory nikt nie zainteresowałby się naszym bezpieczeństwem - twierdzi lokator jednego z zagrożonych obiektów. - Z drugiej strony, możliwe, że nasza sprawa skończy się tylko na kontroli.