- To na pewno nie był nikt od nas - podkreślają stali bywalcy baru "Pasja" przy ul. Tucholskiej na Miasteczku. - Jak już ktoś tutaj dymi, to zawsze delegacyjny.
Delegacyjny czyli z ekipy budującej nową maszynę papierniczą w Mondi.
Lokal był już zamknięty
Jednak 41-latek, który wczoraj po północy pokłócił się z mieszkańcem Miasteczka, nie pracuje dla Mondi. Pochodzi z Grudziądza. - Najpierw rozbił butelkę po piwie na głowie 27-latka, a potem ranił go tulipanem w szyję i lewą rękę - informuje Marek Rydzewski, rzecznik prasowy KPP Świecie. - Poszkodowany żyje, trafił do szpitala.
- Wyjrzałam przez okno, gdy usłyszałam sygnał karetki. Byłam w domu, szykowałam się do snu, bo bar był już zamknięty - informuje jego właścicielka Marta Sulowska. - Słyszałam, że rana na szyi była dosyć głęboka. Szczerze mówiąc, zdziwiło mnie to, bo poszkodowany podszedł do lekarzy o własnych siłach.
W tym czasie sprawca próbował schować się przed policją. - Szybko go znaleźliśmy i zabraliśmy do aresztu. Był bardzo pijany. Wydmuchał ponad dwa promile alkoholu - dodaje rzecznik prasowy świeckiej policji.
U nas jest bezpieczniej
- To pierwsza taka akcja, odkąd tu mieszkam, czyli od 17 lat - mówi Marta Sulowska.
Mieszkańcy Miasteczka przyznają jej rację. - Balibyśmy się chodzić do barów w Świeciu. Nie mówiąc już o świeckich dyskotekach. U nas jest dużo spokojniej, wbrew temu, co opowiada się w centrum - podkreślają piwosze z Miasteczka. - Taka awantura wszędzie może się zdarzyć. Tyle, że na Miasteczku rzadziej.
Trzy mieszkanki bloków 7a i 7b przy ul. Tucholskiej, sąsiadujących z barem "Pasja" twierdzą, że bez niego na Miasteczku żyłoby się trudniej. - To jedyne miejsce, gdzie można pójść z dzieckiem na lody, kawę czy zimną pepsi. Nie przeszkadza nam, że mężczyźni, po pracy spotykają się w "Pasji" na piwku. Przynajmniej mają gdzie sobie pogadać.
- Kobiety też mogą przyjść i przychodzą - wtrącają bywalcy. - Kiedyś, ze 20 lat temu, był obok inny bar. Typowa mordownia. Tylko faceci mieli do niego wstęp. Kobiety zwyczajnie się bały. W "Pasji" czują się bezpieczne. Nie ma powodu robić afery z jednej zadymy i to po północy. Normalni ludzie śpią w tym czasie, bo rano muszą iść do roboty.
Policja przyznaje, że bar "Pasja" nie widnieje w ich statystykach jako miejsce częstych interwencji. - Powiedziałbym nawet, że nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy tam wzywani - przyznaje Marek Rydzewski.