Już wyglądu turkucia można się przestraszyć, bo przypomina on postać z horroru. Ma krótki pancerz i błoniaste skrzydełka, które idą w parze z masywnymi odnóżami. Do tego dochodzą jeszcze okazałe czułki i gryzący aparat gębowy. To największy owad w naszym kraju, którego ciało może dochodzić do nawet 7 cm długości.
- To dziwaczny owad. Przeraziłam się, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy. Było to trzy lata temu, od tego czasu owady rozmnożyły się i niszczą wszystkie moje uprawy. Szczególnie lubią kapustę, buraki i pietruszkę - ubolewa pani Maria z Lipiej Góry.
Inwazję owadów we wsi potwierdza sołtys Eugeniusz Knach, u którego w ogródku również mieszkają turkucie.
- To jest plaga, każdy skarży się na te owady, ale nikt nie potrafi się ich pozbyć. Podobno nie ma na nie sposobu - ubolewa Eugeniusz Knach.
Specjalista Ludwik Ślesicki z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Margoninie potwierdza, że trudno jest wygrać z turkuciem. Najskuteczniejszą metodą - jego zdaniem - jest zastawianie pułapek.
- Są różne sposoby zastawiania pułapek - najczęściej ludzie wkopują słoiki w ziemię. Owady łatwo można też schwytać przy kopaniu ziemi w ogródku, bo znajdują się one zaledwie trzy centymetry pod powierzchnią gleby - mówi Ludwik Ślesicki.
Podobno doskonale zwabia owady do pułapek obornik koński, a odstrasza zapach szachownicy cesarskiej i kostkowatej - warto więc ją posadzić w ogrodzie. Turkucie nie lubią też bodziszka, szałwii, macierzanki.
Niektórzy nie mają jednak cierpliwości, aby własnoręcznie chwytać owady i szukają chemicznych rozwiązań.
- Latem ubiegłego roku mąż schwytał 90 robali, ale zrezygnował z pułapek, bo i tak nie był w stanie ich wszystkich złapać. Samica tego owada w sezonie składa bowiem aż 300 jaj - mówi pani Magda z Lipiej Góry, która zrezygnowała już z upraw buraków i ziemniaków.
Zaopatrzyła się za to w środki chemiczne i czeka na efekty. Nikt jej niczego jednak nie obiecywał.
- Nie ma środków, które zwalczają turkucia podjadka. Trzeba więc stosować półśrodki lub jakieś domowe sposoby. Osobiście polecam klientom perytroidy, karate, fastac czy mospilan - mówi właściciel sklepu ogrodniczego w Białośliwiu Jerzy Szcześniak, który od 40 lat działa w branży ogrodniczej. Jego zdaniem z inwazją owadów mamy do czynienia od roku.