Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turyści u jenerała Chłapowskiego w Wielkopolskim Parku Krajobrazowym

Marek Weckwerth
Gen. Chłapowski sadził szpalery drzew oddzialejących pola uprawne. Teraz pośród nich wiodą szlaki turystyczne
Gen. Chłapowski sadził szpalery drzew oddzialejących pola uprawne. Teraz pośród nich wiodą szlaki turystyczne Marek Weckwerth
Warto wybrać się do położonego w Wielkopolsce Parku Krajobrazowego im. gen. Dezyderego Chłapowskiego, bo jest szczególny. Zwykle parki wyznacza się w lasach, górach, nad jeziorami i rzekami. Tu jest inaczej - może nie pięknie, ale ciekawie, wokół są tylko pola uprawne.

Był jednak powód ustanowienia w roku 1992 owego parku - ochrona krajobrazu kulturowego i rolniczego, z dobrze zachowaną siecią zadrzewień śródpolnych. To właśnie cecha szczególna tych terenów. Drogami śród drzew wyznaczono szlaki turystyki pieszej i rowerowej, ścieżki edukacyjne, ustawiono przy nich tablice informacyjne i poglądowe.

Ród Chłapowskich znany jest od XIII wieku. W Turwi pojawili się w XVII stuleciu. Dezydery, najbardziej znany przedstawiciel familii, urodził się w roku 1788. Jego matką była Urszula z domu Moszczeńska, wojewodzianka inowrocławska, ojcem Józef- starosta kościański.

Młody Chłapowski rozpoczął służbę wojskową w wielkopolskim pułku dragonów pruskich, a potem kształcił się na oficera w Akademii Wojskowej w Berlinie. Gdy za sprawą Napoleona pojawiła się szansa odrodzenia Rzeczypospolitej, wstąpił do Legionów Polskich. Uczestniczył w kilku europejskich kampaniach napoleońskich. Po bitwie pod Tczewem odznaczony został krzyżem Virtuti Militari, Legią Honorową i tytułem barona cesarstwa francuskiego.

Po upadku cesarza Francuzów i jednocześnie idei wolnej Polski, wyjechał do Anglii, gdzie pracował fizycznie w gospodarstwie rolnym i zapoznał się z nowoczesnym rolnictwem.

Potem Dezydery wrócił do zrujnowanego majątku w wielkopolskiej Turwi.
W latach 20. XIX wieku zaczął przeszczepiać na polski grunt wzory angielskiej kultury agrarnej. Wiedział, że zwarte szpalery drzew zmniejszają oddziaływanie wiatru, a zatem chronią pola przed nadmiernym wysychaniem i przymrozkami. Są też filtrem oczyszczającym wody gruntowe z nawozów i pestycydów spływających z pól. Drzewa stają się ostoją dla różnych gatunków zwierząt i owadów.

Doświadczenie przeprowadził na swych włościach. Część rozparcelowanych gruntów oddał chłopom. Pola podzielił na regularne kwatery obsadzone drzewami. Miejsca o najsłabszej glebie zalesił.
Tym samym stworzył podstawy polskiej inżynierii krajobrazu. Zamiast trójpolówki wprowadził płodozmian. Przez to uznaje się go za prekursora pracy organicznej.

Stopień generała, czy raczej - jak wtedy mawiano - jenerała, zdobył w powstaniu listopadowym, podczas wyprawy na Litwę. Zmarł w roku 1879 i pochowany został w rodowej krypcie przy kościele w miejscowości Rąbiń. Wraz z nim spoczywają jego żona Antonina z Grudzińskich i Joanna z Grudzińskich - wielka księżna łowicka i żona wielkiego księcia Konstantego Pawłowicza.

Godny zwiedzenia jest sam kościół pw. apostołów Piotra i Pawła, późnogotycki (przełom XIV i XV w.), wzniesiony z wykorzystaniem starszych kamiennych murów świątyni romańskiej (XIII w.), wyposażony w boczne barokowe kaplice (1648 r.).

Trzeba też zwiedzić okazały pałac Chłapowskich w Turwi. Obecnie mieści się w nim Stacja Badawcza Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN, która kontynuuje dokonania generała. Pałac otacza angielski park krajobrazowy.

Wystarczy przejść się śladami generała owymi drogami pośród drzew w wietrzny dzień, by przekonać się jaką dla żywiołów stanowią barierę. Tak było w minioną niedzielę, gdy wędrowaliśmy przez te okolice, gdy przez Polskę przechodził chłodny i wietrzny front atmosferyczny.

Tak jak przewidział znakomity generał - rolnik, pośród drzew miejsce do życia znalazło wiele innych gatunków roślin, w tym związanych z dawnymi uprawami rolnymi (np. lnicznik siewny). Doliczono się ponad 800 gatunków roślin, 600 gatunków grzybów. Swoistą oazę pośród zieleni znalazły też zwierzęta i owady, w tym 43 gatunki motyli dziennych i ok. 600 nocnych. Ale podczas naszej wycieczki najczęściej spotykaliśmy ślimaki, co jednoznacznie potwierdza tezę o wilgotnym mikroklimacie wytworzonym w tych ciągach zieleni pośród pól.

Środkiem parku, gdzie znajduje się niewielkie obniżenie terenu, przepływa jedyny ciek, który przy odrobienie fantazji można nazwać rzeką, choć oficjalnie nosi miano Rowu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska