Dokładnie 34,60 procent uprawnionych z Izbicy Kujawskiej wzięło udział w wyborach parlamentarnych cztery lata temu.
W niedzielę w obwodowych komisjach 3 i 6 w Szkole Podstawowej nr 2 nie brakowało głosujących. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, nie miały też dylematu, przy którym komitecie, przy jakim nazwisku postawić krzyżyk.
Państwo Anna i Tomasz Jankowscy zagłosowali na PiS. - Mamy trzech synów - mówi pan Tomasz. - Jesteśmy zadowoleni z polityki rządu w ostatnich czterech latach. Program 500 plus to dla nas spore wsparcie. Z tymi pieniędzmi jest trochę lżej. W wyborach bierzemy udział w miarę regularnie, to nasz obywatelski obowiązek.
Z podobnego założenia wychodzi Leonard Siarkiewicz. Jak mówi, od lat ma sprecyzowane poglądy.
- Wierny jestem Prawu i Sprawiedliwości - twierdzi pan Leonard. - Głosowałem na to ugrupowanie cztery lata temu, teraz też postawiłem na tę partię. Do Sejmu zaznaczyłem krzyżyk przy nazwisku Anny Gembickiej. Do Senatu mamy okręgi jednomandatowe, więc oczywiste jest, że poparłem Józefa Łyczka.
Pan Leonard był działaczem „Solidarności”, pochodzi z rodziny repatriantów. Urodził się już w Polsce, ale jego matka wywodzi się z Białorusi.
- Prawicowe poglądy mam od lat - dodaje mężczyzna. - Popieram politykę rządu Prawa i Sprawiedliwości. Korzysta z niej społeczeństwo. Co prawda 500 plus mnie nie dotyczy, ale pieniądze te otrzymują też członkowie mojej rodziny. Ja skorzystałem z trzynastej emerytury. Wiem, że są głosy przeciwne, ale przecież każdy ma prawo do swojego zdania. Jestem w zasadzie spokojny o wynik wyborów. Pytanie, czy PiS uzyska taką większość, która pozwoli mu na samodzielne rządzenie. Przydałaby się im większość konstytucyjna, bo parę zapisów w konstytucji przydałoby się zmienić.
Marek Baszewski, którego spotkaliśmy przy Szkole Podstawowej nr 2 w Izbicy Kujawskiej, w wyborach do Sejmu postawił na Zbigniewa Sosnowskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, a do Senatu na wspólne-go kandydata opozycji - Jerzego Wenderlicha.
- Jestem wierny tej partii, niezmiennie na nią głosuję - mówi pan Marek. - Chodzę na każde wybory. Nie chcę, żeby ktoś decydował za mnie. Kto nie bierze udziału w głosowaniu, ten nie ma racji - kwituje mężczyzna.
