Rozporządzenie o mini-uboju w polskich gospodarstwach wchodzi w życie 18 lutego. Wcześniej, minister Ardanowski to zapowiadał...
Pod koniec roku podjąłem decyzję umożliwiającą uruchomienie w gospodarstwach małych ubojni dla wszystkich gatunków zwierząt. To pozwoli rozwinąć możliwość sprzedawania mięsa i jego przetworów bezpośrednio przez rolników - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski w czasie branżowej konferencji w Kolnie na Mazowszu. - Jest trochę czasu, żeby się do tego przygotować.
Rozporządzenie to w pewnym sensie powrót do dawnej tradycji polskiej wsi (np. tzw. "świniobicia"). Od kilkunastu lat zwierzęta gospodarskie w Polsce musiały być zabite i rozebrane w ubojni spełniającej wszystkie wymogi przewidziane przez unijne i krajowe prawo.
- Mowa przede wszystkim o dużych obiektach przemysłowych. Sensem obowiązującego rozwiązania była dbałość o właściwą jakość mięsa i przez to bezpieczeństwo konsumentów - informował Michał Chabasiński, ekspert portalu bezprawnik.pl.
Dla rolników oznaczało to koszty i utrudnienia.
Ubój u rolników. Powrót do tradycyjnego "świniobicia" na wsi...
Jednak projekt rozporządzenia o rolniczych rzeźniach w Polsce musiał uzyskać zgodę Komisji Europejskiej. Pod koniec ub roku Bruksela dała projektowi zielone światło. Rozporządzenie ministerstwa zakłada, że rolnicy chcący prowadzić mini-rzeźnię w swoim gospodarstwie, będą musieli przejść szkolenia, spełnić odpowiednie warunki lokalowe, sanitarne i higieniczne. Konieczna będzie np. trzymiesięczna praktyka na stanowisku ubojowym pod nadzorem osoby posiadającej udokumentowany trzyletni staż w tego typu pracy.
Mięso i podroby uzyskane w rolniczych rzeźniach będzie mogło być sprzedawane (tylko na terenie Polski), jednak nie będzie można go w gospodarstwach przetwarzać. W takiej mini-ubojni możliwy będzie rozbiór zwierzęcia. Produkcja wyrobów, np mielonego mięsa, musi się odbywać w ramach innych form działalności rolniczej (np. zatwierdzonego zakładu przetwórstwa mięsa czy rolniczego handlu detalicznego).
Rozporządzenie ma zezwalać na ubój w gospodarstwach m.in. trzody, królików, drobiu, krów, kóz.
Na pewno wieś na takie rozwiązanie czekała - mówi Andrzej Sobociński, żuławski rolnik, przedstawiciel Pomorskiej Izby Rolniczej. - Każdy rolnik chciałby mieć możliwość hodowli mięsnych zwierząt, opartego na tradycyjnej formule żywienia, na własne potrzeby. Obawiam się jednak, że jest ono znacznie spóźnione. Hodowli zwierzęcej, głównie trzody chlewnej, jest w polskim rolnictwie coraz mniej, z różnych względów, przede wszystkim jednak ekonomicznych.
Bardzo ważnym argumentem w dyskusji o rolniczych ubojniach było zapotrzebowanie polskich konsumentów na jak najbardziej zdrowe i naturalne mięso "od rolnika".
- Domowa wędlina stała się dziś właściwie unikatem - mówi Andrzej Sobociński. - Owszem, mamy na rynku przetwory przygotowane w domowych wędzarniach, jednak są one przygotowane głównie z mięsa pochodzącego ze zwierząt z dużych hodowli. Ja w tym rozporządzeniu ministra Ardanowskiego upatruję działania na rzecz zachowania dziedzictwa polskiej wsi, historycznych smaków wędlin znanych z dzieciństwa. Dzisiaj nie ma właściwie szans ich poznać, z uwagi na bardzo szybki rozwój przemysłu przetwórstwa mięsa i hodowli zwierząt.
POLECAMY NA STREFIE AGRO:
