https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ucieczka

Maja Erdmann
Darek często mdleje. Lekarze nie wiedzą, dlaczego. Znajomi podejrzewają, że to z niedożywienia. W końcu utrzymuje siebie i siostrę za 485 złotych miesięcznie.

     Ten szczupły, blady chłopak ma jednak charakter. Walczy o przeżycie, ucieka przed przeszłością. Dziewiętnastolatek z duszą starca.
     Dzieciństwo
     
Typowa popegeerowska wieś. Kilka bloków, kilka zagród, gumowce ustawione w rządku na klatkach schodowych. Większość rodzin żyje tu na granicy nędzy. Nie ma pieniędzy, nie ma jedzenia. Ludzie nauczeni bezradności. Przez całe życie wszystko za nich załatwiał zakład rolny. Rodzina Pawłowskich żyje w tym świecie od lat. - Miałem tego dość, tej biedy i beznadziei, ale byłem nastolatkiem. Nie miałem jak się z tego wyrwać - mówi Darek. - A może brakowało mi impulsu? Matka Darka przez wiele lat znęcała się nad dziećmi. Ojciec wolał nie wchodzić jej w drogę. Nie zareagował nawet wtedy, gdy dowiedział się, że jeden z synów molestował seksualnie siostrę. - No, i jak żyć w takim domu? Niektórzy przyzwyczajają się, obojętnieją, przestają walczyć. Ja tak nie umiem.
     Ucieczka
     
- Jak się buntować, skoro wszyscy na wszystko się godzą?- pyta Darek. - Byłem wtedy w trzeciej klasie liceum. Starałem się, jak mogłem, by uchronić siebie i rodzeństwo przed matką i bratem. Sam wierzyłem, że wykształcenie może mi pomóc w wyrwaniu się z tego domu.
     Po kolejnej awanturze Darek nie wytrzymał, coś w nim pękło. Skończyła się rodzinna lojalność. Zadzwonił na telefon Niebieskiej Linii. Powiedział, co się dzieje w jego domu. - Pomogli. Byliśmy przesłuchiwani przez pedagoga szkolnego i sprawa trafiła do prokuratury - opowiada. - Sąd zadecydował, że matka albo będzie się leczyć psychiatryczne, albo trafi do więzienia. Brat trafił za kraty.
     Darek i jego siostra Ela, którą molestował najstarszy przyrodni brat, zostali wyrokiem sądu umieszczeni w internacie na stałe. Kurator miał się nimi opiekować. To był najgorszy czas dla rodzeństwa uciekającego przed biedą.
     W czasie, gdy sądzono ich matkę i brata, Darek i Ela mieszkali w domu rodziców. Nie było łatwo. - Grożono nam, upokarzano. Ojciec tłumaczył: "Po co nam to robicie? Po co się wybijać? Jakoś tu na kupie przeżyjemy. Tylko wstyd rodzinie przynosicie."
     Poniewierka
     
- Sąd słusznie orzekł o umieszczeniu rodzeństwa w internacie - mówi Maria Cieślak, rzecznik praw ofiar w Toruniu. - Ale nie pomyślano o jednym: co dzieci mają robić w weekendy, święta i wakacje?
     Rodzeństwo przez sobotę i niedzielę tułało się po domach znajomych ze szkoły. Darek pracował u gospodarza. Dostawał za dzień roboty 10 złotych. Gdy uskładał trochę grosza, kupował książki i ubrania dla siebie i siostry. Kurator nie interesował się losem dzieci. Raz w miesiącu przekazywał Darkowi 400 złotych alimentów. - Nie mieliśmy innego wyjścia, tylko we dwójkę dzielić biedę. Przecież nie mogliśmy do domu wracać.
     Najgorsze były święta Bożego Narodzenia. Ela przesiedziała ostatnią Wigilię na dworcu PKS. Nie chciała przyznać się Darkowi, że siostra, która założyła już rodzinę, nie przyjęła jej w swoim domu. Darek zasiadł do wieczerzy z rodziną kolegi ze szkoły.
     Dom
     
Urzędnicy gminni zawsze mieli takie samo wytłumaczenie, gdy Darek prosił o pomoc. Nie ma pieniędzy. Gmina Wąbrzeźno jest biedna, a ludzi potrzebujących masa. - Na zapomogę nie mieliśmy szans, bo byliśmy zameldowani u rodziców. Zgodnie z przepisami mogliśmy korzystać z ich zapomogi. Nam nic się nie należało - Darek znowu poprosił o pomoc Niebieską Linię. Nie liczył już na pomoc urzędników, sądu czy kogokolwiek. Pomogły mu panie z biura rzecznika praw ofiar.
     - Wójt i Gminny Ośrodek Pomocy Socjalnej obiecywali nam sporo - wspomina Maria Cieślak - Miało być mieszkanie dla rodzeństwa i praca dla Darka. Na obietnicach się skończyło.
     Pomoc
     
Na posiedzeniu zarządu gminy, zwołanym z okazji przyjazdu rzecznika praw ofiar, Maria Cieślak dowiedziała się, że Darek nie otrzyma pomocy, bo nosi garnitur za 400 złotych. I ma rower. - Zamurowało mnie - mówi rzecznik. - Chłopak prosto z matury w pożyczonym garniturze idzie do gminy, żeby jak człowiek wyglądać, rowerem, który od kogoś dostał do szkoły dojeżdża, żeby zaoszczędzić na autobusie i to mu się wytyka? Nie wiedziałam, jak zareagować.
     Życie
     
W końcu jednak gmina zdecydowała się przyznać mieszkanie rodzeństwu. To pokoik z kranem wystającym ze ściany i kuchenką na węgiel grzejącą całe dwunastometrowe lokum: - Ale nasze jest. Zrobiłem remont. Od gminy dostaję 100 złotych zasiłku miesięcznie i jakoś sobie z Elą radzimy. Wiem jednak, że bez rzecznika praw ofiar nie dałbym sobie rady.
     Po czasie gmina przekonała się do Darka. - Warto w niego inwestować - mówi kierownik GOPS. - To wartościowy chłopak i doskonale wie, czego chce. Mam dla niego pracę. Dostanie pracę w biurze. Można o tym napisać w Gazecie - to zaklepane.
     Na utrzymanie Darek i Ela mają 485 zł miesięcznie. Dojazdy do szkół pochłaniają 150 zł. Zapomoga z gminy idzie na węgiel i spłatę długów za remont pokoiku. Posiłki**w szkole - 8,50 dziennie. Jeszcze jedzenie do domu, środki czystości i książki, zeszyty, opłaty za elektryczność, czynsz i nie zostaje prawie nic. - W tym miesiącu wydałem na żywność 150 złotych... To bieda, ale jesteśmy razem. Mam tylko jedno marzenie. Chciałbym dostać pracę. Przyjmę każdą. Byleby siostrze było lepiej.
     - Widzimy, jak się Darek stara - mówią w urzędzie gminy - Ale nie jesteśmy w stanie mu więcej pomóc.
     
Socjalny
     - Sam uczę się w szkole służb socjalnych i zdaję sobie sprawę, jak nami powinni się zająć urzędnicy - mówi Darek. - Wszyscy wiedzieli, że w mojej rodzinie jest przemoc fizyczna. Nikt się tym nie zainteresował. Zostawili nas samym sobie. Tak, jak teraz zostawili moje siostry. One właśnie dochodzą do wieku, w którym nasz brat molestował Elę.
     Brat Darka wrócił z więzienia. Mieszka z rodzicami. Razem klepią biedę, nie pracują, nie zajmują się dorastającymi córkami. - Czy one muszą być skazane na taki los? - pyta Darek. - Będę o nie walczył. Ale jak, skoro nie mam sprzymierzeńców. One są za młode, żeby przejść moją drogę do wolności.
     Walki Darka nie można zamknąć w przepisach. A jednak chłopak radzi sobie z urzędami lepiej niż niejeden dorosły. Marzenia też ma dorosłe. Żadnych randek, dyskotek, imprez. Chce znaleźć pracę, wynająć piękne mieszkanie i dać poczucie bezpieczeństwa sobie i swoim siostrom.
     
Nazwisko bohaterów zostało zmienione. **

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska