Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekinierka ze Śląska

Dariusz Nawrocki
Pani Edyty Nowak z synami: Jackiem, Dawidem  i Kacperkiem tuła się po Polsce. Chciałaby  osiąść na stałe w Barcinie. Czy to jej się uda?
Pani Edyty Nowak z synami: Jackiem, Dawidem i Kacperkiem tuła się po Polsce. Chciałaby osiąść na stałe w Barcinie. Czy to jej się uda? Dariusz Nawrocki
Rodowita mieszkanka Barcina miała dosyć razów zadawanych jej przez męża. Uciekła ze Śląska. Powróciła w swe rodzinne strony.

     Edyta Nowak kilkanaście lat temu wyszła za mąż. Ślub był w Barcinie. Dwa tygodnie przed narodzinami jej najstarszego syna wyjechała na Śląsk. Mąż otrzymał pracę w kopalni. Dostali mieszkanie. Rozpoczęli nowe życie. Myślała, że będzie bardziej kolorowe. Było do pewnego momentu.Rozpoczęła pracę w sklepie. Zyskała tu koleżankę, a wraz z nią kłopoty. - Źle się prowadziła. Mąż był na nią uczulony - opowiada. Po roku jednak wpadł w jej sidła. Zaczął z nią zdradzać Edytę. Mąż zaczął pić. Dużo pił i bił ją. - Darł ze mnie ciuchy. Wszystko to działo się przy dzieciach. Raz tak dotkliwie, że z przebitym bębenkiem w uchu trafiła do szpitala.
     W twarz z główki
     
Założyła sprawę w prokuraturze o to, że mąż znęcał się nad nią fizycznie, a nad dziećmi psychicznie. - Wycofałam się z tego, bo dowiedziałam się, że za to groziło mu pozbawienie wolności do lat ośmiu.
     _Bicie nie ustawało. Bił ją. Bił swoją matkę i ojca, którzy próbowali go sprowadzić na dobrą drogę. Wreszcie zdobyła się na ucieczkę. Spakowała walizki, zabrała dzieci i zaczęła trwającą do dziś tułaczkę. Na moment zakotwiczyła w Inowrocławiu. Wynajęła od znajomych domek gospodarczy. Mąż wkrótce ją znalazł. - Jak tylko otworzyłam drzwi, zaraz dostałam w twarz z główki. W ten sposób nakłaniał ją do powrotu.__Nie mogła się na to zgodzić. Wie jedno. Życie bez takiego męża jest lżejsze. Później na moment zahaczyła się w Nowej Wsi Wielkiej. Wreszcie wróciła w swoje rodzinne strony, do Barcina. Znajomi znali Holendrów, właścicieli ośrodka w Pturku. W styczniu tego roku nieodpłatnie oddali jej do dyspozycji jeden z domków letniskowych. Mieszka w nim do dziś. Nie wie, jak długo jeszcze Holendrzy pozwolą jej tu przebywać. Stara się jak może, by odwdzięczyć się im za pomoc. Gdy nie ma sezonu, w dzień pilnuje ośrodka. Przed wakacjami przeżyła coś okropnego. Na teren ośrodka wdarli się złodzieje. Wyłączyli światło. Dobijali się do drzwi. Siedzieli w kącie i drżeli. Wszystko się dobrze skończyło.
     - _Nie mam tu zameldowania. Ani stałego, ani czasowego. Nie wiadomo, co wpisać dzieciom w legitymacje szkolne.
8-letni Dawid i 11-letni Jacek dojeżdżają autobusem do szkoły w Barcinie. Ze starszym synem ma jeszcze jeden kłopot. Od kilku lat nie rośnie. Potrzebuje hormon wzrostu. Leczenie jest kosztowne - 30 tys. złotych rocznie. - Skąd mam wziąć na to pieniądze? A dzieci go zaczepiają, wyzywają od karakanów.
     Nie jestem cudotwórcą
     
Teraz liczy na lokal z gminy. Skontaktowaliśmy się z burmistrz Ewą Gołąb. - Mnie obowiązuje uchwała radnych na temat trybu przydzielania mieszkań. Jeżeli ta pani teraz złoży wniosek, w pierwszym kwartale przyszłego roku zbierze się komisja i podejmie decyzje zarówno w jej, jak i w innych przypadkach. Taka jest uchwała. Jako burmistrz nie mam technicznych możliwości, by tę sprawę załatwić od razu. Nie jestem cudotwórcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska