
Oskarżeni o ucieczkę z Zakładu Karnego nr 2 w Grudziądzu: Bartosz Ś., Robert B. i Marcin P. stanęli dziś przed Sądem Rejonowym w Grudziądzu.
Wszyscy w czerwonych uniformach oznaczających więźniów niebezpiecznych. Na sali sądowej kpili i pokazywali niecenzuralne gesty, a odpowiedzialnością za swoją ucieczkę obarczyli... służbę więzienną. Zgodnie twierdzili: „Źle nas pilnowali”. Twierdzili, że to funkcjonariusze dostarczyli im narzędzia potrzebne do wydostania się na wolność. - Kto i za ile, tego nie powiemy - mówili.

Robert B. zeznał też, że telefon ukrył w szczelinie muru przy kratach. - To stary budynek. Jest sporo wgłębień. Schowałem tam „komórkę” i zakryłem szarym papierem toaletowym.
Dodał: - Jeśli cela jest spokojna, to funkcjonariusze przymykają oko...

Lina i brzeszczot, według zeznań Roberta B., trafiła do celi zza muru. - „Trzy gwizdy” i mieliśmy wszystko - mówił.

Bartosz Ś., zeznał że w celi miał trzy telefony. Twierdził, że dostarczyli mu je funkcjonariusze służby więziennej. Nazwisk nie zdradził.
Bartosz Ś., zorganizował transport do Olsztyna. „Zlecił go” Kamilowi G., swojemu koledze z Inowrocławia. - Powiedziałem mu, że potrzebuję podwiezienia bo wychodzę na przepustkę - składał zeznania.