Wydarzenie zorganizowały wspólnie Książnica Kopernikańska i Stowarzyszenie "Pracownia Różnorodności". Na czym polega Żywa Biblioteka? Każdy, kto ją odwiedza, ma możliwość "wypożyczyć" na kilkadziesiąt minut "żywą książkę", czyli osobę reprezentującą jakąś mniejszość, grupę społeczną na co dzień dyskryminowaną bądź obciążoną pewnym krzywdzącym stereotypem. Lektura polega na spotkaniu twarzą w twarz, podczas którego "książka" odpowiada na pytania czytelnika, dotyczące zazwyczaj przypisywanej jej "inności".
Podczas drugiej edycji Żywej Biblioteki w katalogu znalazły się następujące pozycje: osoba pochodzenia żydowskiego i wielokulturowego, buddystka, lesbijka, gej, osoba transseksualna, starsza i leworęczna.
- Czasem jeszcze spotykam się z uprzedzeniami - przyznaje Michał Rucki, ortodoksyjny Żyd. - Często są one uwarunkowane czynnikiem historycznym, na szczęście zauważam, że młodzi ludzie są już bardziej otwarci i tolerancyjni. Myślę, że Żywa Biblioteka sprzyja kształtowaniu takich postaw. Ważny jest bezpośredni kontakt, spotkanie z drugim człowiekiem. Nie obawiam się trudnych czy niezręcznych pytań, bo takich nie ma.
A jakie pojawiają się najczęściej? - Najmłodsi pytają "A co pan ma na głowie, a po co pan to nosi?", starszych interesują aspekty religijne, a także pogląd Żydów na problemy współczesnego świata, takie jak np. in vitro czy kwestie mniejszości seksualnych - wyjaśnia Michał Rucki.
Bez namysłu w inicjatywie udział wzięła także Aleksandra Michalczyk, buddystka. - Nie czuję się dyskryminowana, ponieważ nie afiszuję się ze swoimi przekonaniami - mówi "żywa książka". - Gdy ktoś dowiaduje się, że jestem buddystką, okazuje raczej zainteresowanie niż zdziwienie, bo to u nas wciąż egzotyczne zjawisko. Chętnie więcej o nim opowiem. Myślę, że zdobywanie wiedzy przez doświadczenie drugiego człowieka, jest bardzo cenne.
Na ten aspekt Żywej Biblioteki zwraca uwagę również Przemek Szczepłocki ze Stowarzyszenia "Pracownia Różnorodności".
- Spotkanie z "żywą książką" jest okazją, by z bliska przyjrzeć się różnorodności, jaka nas otacza, by poczuć puls osoby, która jest inna niż my - mówi. - To, że ktoś należy do jakiejś mniejszości, nie oznacza, że jest miną, przez którą cały świat wyleci w powietrze. Przeciwnie - różnorodność możemy uczynić siłą naszego społeczeństwa.
Szczepłocki podkreśla również, że z każdą kolejną edycją Żywej Biblioteki, organizatorzy będą starali się uzupełniać katalog o nowe, nieprezentowane dotąd tytuły. Niewykluczone, że spotkania z żywymi książkami, które Pracownia Różnorodności przygotowała do tej pory w Toruniu i w Grudziądzu, zagoszczą także w Inowrocławiu i Włocławku.