Kilka fragmentów spotkania z Feliksem Malinowskim na premierze książki "Legendy Pałuckie II".

Legendy zostały napisane już jakiś czasem temu, ale dopiero teraz udało się je wydać i to w iście ekspresowym tempie, bowiem pomysł z wydaniem książki padł na początku stycznia tego roku. Do maja książka w liczbie 1000 sztuk była gotowa.
- W styczniu pan Feliks odwiedził nas w oddziale, a jest naszym najbardziej zasłużonym przewodnikiem i przyniósł ostatnią legendę. Miał marzenie, aby te jedenaście legend zostało wydane. Jestem wzruszona, że tak szybko się to udało - powiedziała Elżbieta Horka, prezes Pałuckiego oddziału PTTK w Żninie.
Feliks Malinowski urodził się na Kaszubach, ale do Żnina, w więc na Pałuki przywiodła go miłość. Tu zamieszkał razem z żoną.
- W życiu to tak czasem bywa, że człowiek traci orientację i miłość prowadzi na manowce. W tym wypadku nie poszedłem na manowce, ale miłość zrobiła swoje i wyprowadziła mnie z Kaszub aż na Pałuki - powiedział z humorem Feliks Malinowski.
Feliks Malinowski, opowieść o tym jak to zajął się pisaniem legend, zostawił swojej wnuczce Mai.
- Odkąd pamiętam, dziadek miał zawsze smykałkę do opowiadania różnych ciekawych historii. Te opowiadania dodatkowo ubarwiała jego wiedza geograficzna. Więc nie tylko słuchaliśmy z bratem opowieści o wodnikach czy rusałkach, ale także pojawiało się jakieś polodowcowe jezioro, łąka, góry i tak dalej. Myślę, że tych legend jest tak wiele, bo po prostu męczyliśmy dziadka trochę, aby opowiadał, tak nam się podobało - powiedziała Maja, wnuczka Feliksa Malinowskiego.
Dodała:
- Jestem dumna z dziadka, bo widzimy, że jego opowieści przyczyniły się do tego, aby jego ukochane Pałuki wypromować na całą Polskę.
Pan Feliks potwierdził, że geneza legendopisarstwa leży w opowieściach, które snuł wnukom.
- Wnuki wmawiały mi: "dziadku to jest bardzo ciekawe, napisz jeszcze jedną legendę". I tak jedną po drugiej pisałem dla wnuków, a przy okazji zwiększała się liczba legend. Z czterech lub pięciu do czterdziestu jeden - powiedział Feliks Malinowski.
Przez całe zawodowe życie pracował w żnińskich szkołach. Zna wiele języków, w tym między innymi esperanto. Podróżował po Polsce, razem z uczniami w czasie kiedy był nauczycielem, a po przejściu na emeryturę zaczął zwiedzać świat. Był na Kilimandżaro
(a w zasadzie to na zboczu tej góry), uczył dzieci w małej wiejskiej szkole na Tanzanii, przeżył też wiele przygód. Opowiedział o tym, a potem odpowiadał na pytania publiczności. Te były ciekawe. Jedno dotyczyło czasów, kiedy grał w siatkówkę. Inne tego, że zawsze ogródek działkowy był dla niego ważny. Niegdyś nawet (w czasach kiedy był dyrektorem I Liceum Ogólnokształcącego w Żninie) spóźnił się na egzamin maturalny, ponieważ musiał rano wykonać potrzebne na działce prace.
Robert Luchowski, burmistrz Żnina przyznał, że , że żniński ratusz pracuje nad "źródełkiem" z wodą pitną, które ma być zlokalizowane przy ul. Wodnej, w pobliżu Zespołu Szkół Ekonomiczno-Handlowych, w miejscu gdzie obecnie stoi studnia.
-- Pracujemy właśnie nad źródełkiem, wodotryskiem. Jak zakończymy te projekt, to nie dość, że będzie można napić się zdrowej, dobrej, żnińskiej wody, to jeszcze przy okazji będzie można zapoznać się z legendą pana Feliksa Malinowskiego "O czym pluska woda na ul. Wodnej". To będzie dowód wdzięczności naszej społeczności lokalnej, za to że przyszło nam żyć w czasach z taki wybitnym i ciekawym człowiekiem - powiedział burmistrz Robert Luchowski.
Spotkanie zakończyło się tym, że każdy z jego uczestników otrzymał pamiątkową książkę z autografem Feliksa Malinowskiego. Książki te zostaną przesłane do bibliotek gminnych i szkolnych w powiecie żnińskim, a także będzie można je nabyć w niektórych instytucjach.
Organizatorami spotkania byli:
- Lokalna Organizacja Turystyczna Pałuki,
- Pałucki Oddział PTTK w Żninie,
- Wydawnictwo Dominika Księskiego Wulkan.